Piotr Brożek: Czekaliśmy na dogodną sytuację

Piłkarze Lechii Gdańsk mieli pokusić się o niespodziankę na Pepsi Arenie, ale ich plany pokrzyżowała Legia. - Zasłużenie wygrała - ocenił Piotr Brożek.

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek
Niemal dokładnie rok temu 3 maja 2012 roku lechiści zgotowali piłkarzom Legii Warszawa horror pokonując ich 1:0 i odzierając z marzeń o mistrzowskim tytule. - Wtedy Lechia grała u siebie, a własna publiczność była ogromnym plusem - przypomniał Piotr Brożek. - Teraz staraliśmy się, walczyliśmy, ale ambicja była po stronie Legii i dlatego zasłużenie wygrała - ocenił.

- Czekaliśmy na jedną dogodną sytuację, a sami ich sobie nie stwarzaliśmy, więc to zdecydowanie za mało, żeby myśleć o dobrym wyniku - dywagował lewoskrzydłowy gracz Lechii Gdańsk.

Trener Bogusław Kaczmarek zapowiadał, że jego podopieczni postarają się o niespodziankę przy Łazienkowskiej 3. Tym bardziej, że wiosną poczynania gdańszczan są dalekie od oczekiwanych. - Były przygotowania pod Legię, mieliśmy wszystko rozpisane, a tymczasem po jednym zagraniu straciliśmy bramkę. Wojskowi mieli większe umiejętności i to wykorzystali - nie krył zawodu Brożek.
Wiosną lechiści nie mają powodów do zadowolenia Wiosną lechiści nie mają powodów do zadowolenia
Po 25. kolejkach T-Mobile Ekstraklasy Lechia plasuje się na 12. lokacie z 30 punktami. - Groźba spadku zawsze jest, dopóki piłka w grze a przed nami jeszcze pięć kolejek. Mamy 7 punktów przewagi nad przedostatnią drużyną i bardzo ważny będzie dla nas mecz u siebie z Ruchem. Będziemy musieli wygrać, bo zrobi się nieciekawie, jeśli nie zdobędziemy punktów - przyznał "Pietia".

Nie brakuje opinii, że runda wiosenna dla piłkarzy z Trójmiasta jest nieprzychylna przez brak w składzie Razacka Traore. - To nie tak, ostatnie mecze pokazały, że stwarzaliśmy sobie mnóstwo sytuacji, pewnie Razack część z nich by wykorzystał, ale... Zawsze powtarzam, że nie ma ludzi nie do zastąpienia - powiedział Brożek.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

- Graliśmy z Legią na jej stadionie i wiedzieliśmy, że sytuacji możemy mieć mniej. Kwestia była natomiast taka, żeby mieć jedną i ją wykorzystać. Mieliśmy taką w pierwszej połowie: Mateusz Machaj moim zdaniem niepotrzebnie przyjmował, bo mógł uderzyć z pierwszej. Wielu okazji nie było, Legia stworzyła sobie 4-5, z czego jedną wykorzystała - podsumował lechista.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×