Gliwiczanie pokonali na wyjeździe Ruch Chorzów 2:1 i zdobyli bardzo ważne trzy punkty. Odnotujmy, że zwycięstwo to było jak najbardziej zasłużone. - Był to dla nas bardzo ciężki mecz. Ruch chciał również wygrać w tym spotkaniu, ale to my byliśmy górą. Możemy dopisać sobie trzy punkty, które zbliżają nas do gry w Lidze Europejskiej - powiedział El Mehdi Sidqy, obrońca Piasta Gliwice.
Podopieczni Marcina Brosza przegrywali w Chorzowie 0:1, ale udało im się podnieść z kolan. W kilkanaście minut strzelili oni dwie bramki i wywieźli z Cichej komplet punktów. - Zmarnowaliśmy wiele sytuacji do zdobycia bramki, a gdy Ruch stworzył sobie pierwszą okazję, to od razu ją wykorzystał. Później my musieliśmy wrócić do gry i to nam się udało. Trener przeprowadził zmiany i strzeliliśmy zwycięską bramkę. To jest dla nas bardzo dobry rezultat, ale fatalny dla Ruchu Chorzów - nie ukrywał "Mido".
Dla niebiesko-czerwonych poniedziałkowe zwycięstwo było pierwszym odniesionym z Ruchem na wyjeździe. Tym samym przerwali oni swoją niechlubną passę. - Cieszymy się, że potrafiliśmy w końcu wygrać w Chorzowie. Było to jednak bardzo ciężkie, bo gospodarze chcieli zwyciężyć, aby zapewnić sobie utrzymanie w ekstraklasie - przyznał Marokańczyk.
W zdobyciu kompletu punktów beniaminkowi pomogli kibice. Fani pojawili się przy Cichej w dużej liczbie i przez cały mecz wspierali swoich ulubieńców. - Fajnie, że kibice za nami przyjechali. Pomogli nam oni w trudnych chwilach i za to im bardzo dziękujemy - podkreślił były gracz Bogdanki Łęczna.
Zawodnik rozegrał drugie spotkanie z rzędu w pełnym wymiarze czasowym. Czy czuje już, że ma pewne miejsce w podstawowym składzie? - Nie, na pewno nie. Decyzja zawsze należy do trenera. Czasem mogę zagrać ja, innym razem szkoleniowiec może postawić na kogoś innego. Mamy bardzo liczny i wyrównany skład, więc trener ma zawsze ciężki wybór, aby wybrać pierwszą jedenastkę - zakończył El Mehdi Sidqy.