Po samobójczym golu Michała Żewłakowa Legia Warszawa uległa Śląskowi Wrocław 0:1 w rewanżu finału Pucharu Polski. Kluczowa okazała się dwubramkowa zaliczka wywieziona ze stolicy Dolnego Śląska. - Gratuluję Legii zdobycia pucharu. Myślę, że w kontekście dwumeczu nie wygrała lepsza, tylko szczęśliwsza drużyna, ale taka jest piłka. Dla nas była to trudna sytuacja, bo musieliśmy odrobić wynik 0:2. Mój zespół pokazał charakter i niewiele brakowało, żebyśmy odrobili straty - mówił po spotkaniu opiekun WKS-u, Stanislav Levy.
Czeski szkoleniowiec zaskoczył zestawieniem wyjściowej "11", bowiem aktualni jeszcze mistrzowie Polski zagrali bez nominalnego napastnika. - Na boisku mieliśmy 7 ofensywnych zawodników. Chcieliśmy rotacji w tej formacji. Nasza taktyka bez nominalnego napastnika była dobra, ale brakowało nam strzelenia drugiej i trzeciej bramki - tłumaczył.
Wrocławianie w środę na Pepsi Arenie pokazali się jako zupełnie inna drużyna od tamtej, która uległa Wojskowym 0:2 przed własną publicznością. - Przyzwyczaiłem się już do krytyki: jeśli wygramy, to przeciwnik był słaby. Krytyka powinna być konstruktywna, a nam się obrywa za wszystko - nie ukrywał Stanislav Levy. - Tydzień temu graliśmy dobrze, ale teraz graliśmy bardzo dobrze przez 90 minut. Zakładaliśmy, żeby nie stracić bramki na początku, co nam się udało. Graliśmy na środku pressingiem - dodał.
Ostatecznie do przedłużenia szans na wywalczenie trofeum Pucharu Polski zabrakło jednej bramki. Jak zwycięstwo odniesione po samobójczym golu rywali, ale przy tym zdecydowana postawa wpłyną na Śląsk w ligowych potyczkach? - Prawda jest taka, że w niedzielę mamy u siebie trudne spotkanie z Piastem Gliwice, który walczy o europejskie puchary, o 3. miejsce. Naszym celem jest, aby zespół zagrał podobnie jak tutaj i musimy się do tego dobrze przygotować - stwierdził Levy.
Dziad mógłby choć krztę honoru okazać i się zwolnić!!!!!!
Bronił kto wygrać [b]U SIEBIE !-!-![/B] ? ? ? ? ?