Po pierwszym finale Pucharu Polski mało kto przypuszczał, że mistrzowie Polski w Warszawie zdołają nawiązać walkę z Legią. Podopieczni Stanislava Levego zagrali jednak z zębem i charakterem, dzięki czemu zwyciężyli 1:0, chociaż na Łazienkowskiej 3 wrocławianie nie wykorzystali jeszcze kilku znakomitych okazji strzeleckich. - W dwumeczu trzeba zawsze dobrze i przyzwoicie zagrać oba spotkania. Wierzyliśmy, że możemy odrobić straty z pierwszego meczu, ale trochę brakowało szczęścia, bo nie wiem ile centymetrów zabrakło w momencie, gdy piłka odbiła się od poprzeczki. Także jeszcze w pierwszej połowie mieliśmy swoje okazje. Szkoda, ale teraz pozostaje nam walka w rozgrywkach ligowych - mówił po meczu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Adam Kokoszka. - Trochę zabrakło, ale teraz dla nas najważniejsza jest liga - dodał.
Mistrzowie Polski nie zdobyli Pucharu Polski, bo nie zdołali odrobić strat z pierwszego spotkania. Gra Śląska była jednak z decydowanie inna niż przed tygodniem z Legią czy ostatniej potyczce ligowej z Pogonią Szczecin. - Z Pogonią Szczecin też prowadziliśmy grę. Każdy oczekuje od nas, że będziemy po 4:0, 5:0 wygrywać. Z Pogonią zdobyliśmy trzy punkty, zagraliśmy na zero z tyłu i to było dla nas najważniejsze - zaznaczył Kokoszka.
Środowe spotkanie na Pepsi Arena w Warszawie z trybun oglądał komplet publiczności. - Na pewno trochę popsuliśmy święto kibicom Legii, bo wygraliśmy i pokazaliśmy, że na pewno niektórzy niesłusznie nas skreślali. Mogliśmy w Warszawie spokojnie zwyciężyć 2:0, a nawet i więcej - skomentował stoper WKS-u.
W drużynie z Wrocławia na pozycji defensywnego pomocnika doskonałe spotkanie rozegrał Marcin Kowalczyk, nominalny obrońca. - Marcin ma duże umiejętności piłkarskie także praktycznie na każdej pozycji prezentuje się dobrze. Mówił, że parę lat temu grał jako defensywny pomocnik, a także i na prawej czy lewej obronie. Trener postawił na niego, a my się do tego dostosowujemy i wypełniamy polecenia szkoleniowca - podsumował Adam Kokoszka.