Równolegle toczona rywalizacja w T-Mobile Ekstraklasie i Pucharze Polski wymusiła na Janie Urbanie spore rotacje personalne. Takie posunięcia pociągały za sobą skutki chociażby w postaci zgoła odmiennych postaw Legi Warszawa w meczach. Tak właśnie stało się w finale Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław, chociaż w rozgrywkach o krajowych puchar szkoleniowiec Wojskowych zazwyczaj dawał wolne kilku zawodnikom.
W środę jednak Legioniści zawiedli na boisku i tylko dwubramkowa zaliczka ze stolicy Dolnego Śląska uratowała im skórę. - Mówiłem na ostatniej konferencji prasowej, że w polskiej lidze cuda się dzieją i drużyny grają nierówno. Mówiłem o tym, żeby przestrzec zawodników przed różnymi sytuacjami. Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko stracimy bramkę i strzelimy ją sami. Po niej wkradła się taka nerwowość w grę, że nie poznawałem zachowania zawodników, a przecież mieliśmy jeszcze przewagę jednej bramki. Powiecie błąd Michała, owszem, ale w sytuacji, gdy Piotr Ćwielong strzelił w poprzeczkę a szansę na dobitkę miał Sylwester Patejuk, to właśnie Michał go przechytrzył - analizował Jan Urban uprzedzając kolejne pytania.
- Chcieliśmy zaoferować kibicom zwycięstwo i ładną grę; ostatecznie zwycięstwo jest, ale nie będziemy się oszukiwać, że było ładnie. Puchar Polski 2013 to już historia i kończymy nasz maraton meczem w Białymstoku a potem będzie tydzień przerwy. Nie bądźmy pesymistami, wygraliśmy puchar i o to nam chodziło. Nie graliśmy dobrego spotkania, w wielu momentach było bardzo nerwowo a Śląsk stworzył wiele sytuacji, które mogły nas pokarać - ocenił trener zdobywcy Pucharu Polski.
Według Urbana kluczową rolę przy kiepskiej postawie Wojskowych odegrała presja, a dokładnie niemożność poradzenia sobie z nią. - Niektórzy mieli problemy z wytrzymaniem presji i wzięciem odpowiedzialności za ten mecz. Jestem przekonany, że gdybyśmy przegrali we Wrocławiu, to teraz zagralibyśmy wspaniałe spotkanie. Kwestia mentalności w sporcie ma jednak ogromne znaczenie - podkreślił.
Skoro piłkarzom Legii Warszawa tak trudno było wytrzymać presję w rewanżu finału Pucharu Polski przed własną publicznością, to wypada postawić pytanie: co z walką o mistrzostwo Polski? - Liga to inna historia niż puchar. Mamy dwa dni, żeby przygotować się do meczu z Jagiellonią, bo w Białymstoku zawsze nam się ciężko grało. Będzie rotacja w stosunku do tego spotkania. Później w lidze nie będzie powodów do zmian, chyba, że będą kontuzje, kartki. Musimy postawić na jeden konkretny skład, który powinien dograć sezon do końca. Nie wiem, jak będzie wyglądała sytuacja z Inakim Astizem, bo doznał kontuzji kolana. Zobaczymy też, jak będzie wyglądał Bartosz Bereszyński - wyjaśniał Jan Urban.
- Zrobimy wszystko, aby zdobyć mistrzostwo kraju, na które kibice czekają naprawdę długo. Wiemy, że przed nami duża szansa i na tym się musimy skoncentrować. Jedno trofeum już zdobyte, teraz czekamy na drugie - dodał.
Chociaż Legia przegrała 0:1, to i tak warszawianie mogą się cieszyć, że rywale nie wyrównali stanu rywalizacji. - Gdyby doszło do dogrywki, to byłoby naprawdę bardzo ciężko. Tym bardziej, że gralibyśmy w "10", bo urazu więzadła obojczyka nabawił się Dominik Furman i nie wiadomo, jak długo będzie pauzował - powiedział trener ekipy z Łazienkowskiej 3.