Bez Abela Salami nie ma gry

W Stalowej Woli od dawna istniał problem wartościowego napastnika. Takiego po wielu latach poszukiwań udało się w końcu znaleźć. W tym sezonie w każdym meczu z bardzo dobrej strony prezentował się Abel Salami. W meczu z Widzewem z powodu nadmiaru żółtych kartek zabrakło jednak tego gracza.

Od razu pojawiły się problemy. Stal, mimo że konstruowała groźne ataki, to nie potrafiła ich wykończyć. W formacji ofensywnej od początku meczu występował Piotr Adamczyk. Nie stworzył on praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką strzeżoną przez Macieja Mielcarza. W 60. minucie zastąpił go Tomasz Walat. Ten jednak również niczym specjalnym się nie popisał. Co prawda wywalczył rzut karny, ale ta sytuacja wynikała bardziej z winy obrońców Widzewa niż umiejętności piłkarza Stali. Walat w rozgrywkach strzelił do tej pory tylko jedną bramkę. - Uważam, że uda mi się jeszcze zdobyć kilka bramek dla Stali. Jedną już na swoim koncie mam. Myślę, że niebawem znów coś strzelę - mówił napastnik zielono-czarnych po meczu z Zagłębiem Lubin. Od tamtego pojedynku minęło jednak dużo czasu...

Szkoleniowiec Stali wielokrotnie mówił, że problemem jego zespołu jest brak klasowych zmienników. Mecz z Widzewem był tego idealnym przykładem. Przed pojedynkiem uraz zgłosił jeszcze Krzysztof Trela, który w każdym z wcześniejszych spotkań był jednym z najlepszych piłkarzy Stali. Tak osłabiona drużyna nie była w stanie przeciwstawić się łódzkiemu kandydatowi do awansu.

Na szczęście uraz Treli okazał się niegroźny. - W najbliższym meczu w sobotę w Stalowej Wioli przeciwko Kmicie Zabierzów mogę już zagrać; jeżeli oczywiście do gry desygnuje mnie szkoleniowiec. Trenuję już jednak z zespołem - mówi pomocnik Stali.

W spotkaniu z zabierzowskim Kmitą do składu wróci już także Abel Salami. Akcji ofensywnych, a tym samym sytuacji podbramkowych Stalowcy powinni więc sobie stworzyć więcej niż podczas potyczki z Widzewem.

Źródło artykułu: