Obrona zielono-czarnych nie spisuje się ostatnio zbyt dobrze. dodatkowo są problemy z urazami a Stalowców czekają teraz trudne i ważne spotkania. - Dla nas każdy mecz jest trudny, ale kadrę mamy taką a nie inną. Co chwilę wypadają nam kolejni zawodnicy. Nie ma co jednak chować głowy w piasek. Trzeba podnieść się i grać dalej. Wypada nam za kartki Krystian Getinger, a z kontuzjowanych graczy nikt nie wróci. Rozmawialiśmy już z Getingerem na temat żółtej kartki. To jest niedopuszczalne - powiedział opiekun zielono-czarnych Paweł Wtorek.
Pomocnika Stalówki bronił szkoleniowiec Resovii Tomasz Tułacz: - Sędziowie muszą brać różne aspekty pod uwagę. Nie było tam nic brutalnego. Tą są emocje, graliśmy w piłkę i wiemy jak to jest. Coś tam sobie powiedzieli, ale to wszystko w ferworze walki. Sędziowie muszą to czuć, a nie karać zawodników za takie coś żółtymi kartkami.
Stal powinna ten mecz przynajmniej zremisować, ale nie dość, że straciła gola po fatalnym błędzie drużyny, to jeszcze nie potrafiła wykorzystać świetnych okazji na bramkę. - Z przebiegu meczu remis byłby sprawiedliwym wynikiem. Jak się nie wykorzystuje takich sytuacji to nie można myśleć o wygraniu spotkania. to był typowy mecz walki, w końcu były to derby. Pretensje możemy mieć tylko do siebie, bo bramkę tracimy po naszym ewidentnym błędzie. Takich goli nie wolno nam tracić. Te sytuacje w samej końcówce wypada zamienić na bramkę. Nie chcę na gorąco mówić kto jest winny. Musimy tę sytuację przeanalizować na spokojnie. To nie był indywidualny błąd, bo piłka kilka razy odbijała się przed naszą bramką. To jednak kolejny stały fragment gry, po którym pada gol dla rywali - dodał Wtorek.
Piłkarze ze Stalowej Woli widzą pozytywy w swojej grze a także zdają sobie sprawę z rzeczy, na które muszą jeszcze zwrócić uwagę i je poprawić. - Nie udało się, przegrywamy trzeci mecz z rzędu. Mecz typowy na remis. Tracimy kuriozalnego gola. piłka przed linią bramkową odbija się z 10 razy i nikt nie potrafi jej wybić. Jakimś dziwnym trafem wturlała się do siatki. Mieliśmy kilka bardzo dogodnych sytuacji. Michał Bogacz z metra nie trafił do bramki. Musimy takie sytuacje wykorzystywać. Trzeba zbierać te punkciki, bo robi się nieciekawie. Musimy zacząć strzelać bramki. Od kilku meczów jest postęp. Mamy cieszyć się z gry. Prezentujemy się coraz lepiej, aczkolwiek wyniki o tym nie świadczą - stwierdził pomocnik Stalówki Radosław Mikołajczak.
Bohaterem zielono-czarnych mógł zostać były gracz Resovii Michał Bogacz, który nie wykorzystał w końcówce dwóch świetnych okazji. - Zadecydowały szczegóły. Za pierwszym razem miałem piłkę na głowie, ale Marcin wykazał się refleksem i wyciągnął moje uderzenie. Później futbolówka przeszła mi po nodze. Koledzy mówią, że mogłem ją przyjąć. Mi się wydaje, że ratowałem ją na wślizgu. Dziwne uczucie zagrać przeciwko swojej byłej drużynie. Nie, że nie udało się wygrać. Resovia to dobry zespół i życzę mu jak najlepiej - skomentował swoje sytuacji z końcówki meczu Bogacz.
Gracze z hutniczego miasta w drugiej połowie domagali się też podyktowania przez arbitra rzutu karnego, aczkolwiek jak sami twierdzą zależało to głównie od interpretacji sędziego. - Taką rękę 5 na 10 sędziów gwizdnie. Wydaje mi się, że mógł się pokusić sędzia o podyktowanie jedenastki. Zawodnik Resovii pomógł sobie ręką w opanowaniu piłki. Gdybyśmy wykorzystali te okazje, to nie mówilibyśmy teraz o tym karnym, tylko cieszylibyśmy się chociażby z tego jednego punktu - powiedział Mikołajczak.
Stalowcy zdają sobie sprawę, że muszą zdobywać punkty, aby liczyć się w walce o utrzymanie. Na obecną chwilę sytuacja nie jest dobra, aczkolwiek zespół pod wodzą Pawła Wtorka prezentuje się znacznie lepiej niż za kadencji Mirosława Kality.
Skuteczność bolączką Stalówki
Stal Stalowa Wola przegrała w sobotę w derbach z Resovią Rzeszów 0:1. Zielono-czarni gola stracili po kuriozalnym błędzie, ale w ataku nie wykorzystali wybornych okazji na doprowadzenie do remisu.