- Miałem w tym wszystkim trochę szczęścia, bo zagrałem głównie dlatego, że kontuzjowany był Aleksandar Tonev. Nie zmienia to jednak faktu, że wiadomość o miejscu w wyjściowej jedenastce dała mi pozytywnego kopa. Po to trenuję czy daję dobre zmiany, by wreszcie dostać szansę od 1. minuty. Szkoda tylko, że nastąpiło to tak późno - powiedział Mateusz Możdżeń.
Zespół Mariusza Rumaka ma za sobą siedem zwycięstw z rzędu. To znakomita seria, która pokazuje, że obecnie wszystko funkcjonuje jak należy. - Dlatego nie musimy nic zmieniać. Idzie nam zarówno u siebie, jak i na wyjazdach. Teraz trzeba to tylko podtrzymywać. Nie sądzę, by przed starciem z Legią nastąpiły jakieś roszady. Zachowujemy spokój - dodał.
Po pierwszej połowie pojedynku z Widzewem kibice Kolejorza mogli być jednak zaniepokojeni. Na tablicy wyników było 0:0 i raczej nikt nie sądził, że dojdzie do pogromu. - To spotkanie przypomina mi jesienną potyczkę z Piastem Gliwice. Wówczas układało się bardzo podobnie. W pierwszych 45 minutach nie padła żadna bramka, a po zmianie stron wbiliśmy cztery. Jakby tego było mało, wtedy rywalizacja też toczyła się w deszczu - zaznaczył Możdżeń.
22-letni pomocnik przyznał, że uskrzydliło go nie tylko miejsce w składzie, ale także gol. - Dzięki niemu urosłem mentalnie. W takich okolicznościach jest bez porównania łatwiej, chętniej bierze się też ciężar gry na siebie. Nieźle wychodziła nam wymienność pozycji, a tego oczekiwał trener. Mieliśmy stale zmieniać się miejscami na boisku, by stwarzać zamieszanie w szeregach Widzewa.
Możdżeń zdobył bramkę po rzucie rożnym, gdy otrzymał piłkę na 17. metrze. Jak się okazuje, było to wypracowane zagranie. - Był plan, żeby nawet bezpośrednio z kornera kierować futbolówkę po ziemi na linię pola karnego, bo w poprzednich spotkaniach łodzianie tego miejsca nie obstawiali. Ćwiczyliśmy to na treningach i dlatego przy stałych fragmentach czaiłem się w tym sektorze boiska. Fajnie, że wpadło, bo dawno już nie miałem okazji cieszyć się z gola - przyznał.
- Trafienie powinno mi pomóc, bo ciężko znoszę siedzenie na ławce rezerwowych. Pracuję jednak ostro na treningach, gdyż zdaję sobie sprawę, że innego sposobu na regularne występy nie ma. Na pewno nie pomogłyby mi żale w mediach czy rozmowy z trenerem. Swoją wartość trzeba udowadniać na murawie - zakończył Możdżeń.