Napastnik łódzkiego klubu na wysokim poziomie gra dopiero kilka miesięcy. Nie zdążył jeszcze poważniej zaistnieć w T-Mobile Ekstraklasie. Czy nie boi się zatem, że transfer może zahamować jego rozwój? Jako dobry przykład można tu podać Arkadiusza Milika, który bez wahania przyjął ofertę Bayeru Leverkusen i w Bundeslidze występuje nader rzadko. - Losy innych piłkarzy nie są dla mnie wskazówką. Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Nie zamierzam się sugerować tym jak układa się kariera Arkadiusza Milika, czy kogokolwiek innego. Obiorę swoją drogę - powiedział Mariusz Stępiński.
W piątek Widzew poległ w Poznaniu z Lechem aż 0:4. Młody napastnik nie miał zatem żadnych powodów do zadowolenia, zwłaszcza że po pierwszej bezbramkowej połowie na taki pogrom się nie zanosiło. - Nie spodziewaliśmy się wysokiej porażki, ale nic już z tym nie zrobimy. Nie można powiedzieć, że Kolejorz tak bardzo podkręcił tempo. My po prostu po przerwie spisaliśmy się słabiej. Wszystko zaczęło się od pięknej bramki Mateusza Możdżenia. Potem zaczęliśmy popełniać indywidualne błędy. Nie będę się nad nimi rozwodzić, bo to nie moja rola. Od tego jest trener. Tak czy siak następne kolejki pokażą, czy jesteśmy w stanie się podnieść. Wyjdzie wówczas charakter zespołu - zaznaczył.
Widzew "pękł" po utracie pierwszego gola. Od tego momentu podopieczni Mariusza Rumaka mieli już stosunkowo łatwe zadanie. - Nie do końca się z tym zgodzę. Przy stanie 0:1 nadal stwarzaliśmy sytuacje i przy lepszej skuteczności moglibyśmy nawet powalczyć o zwycięstwo - ocenił Stępiński.
W pierwszej części ekipa Radosława Mroczkowskiego toczyła w miarę wyrównany bój i także w tym kontekście klęska 0:4 wzbudziła zdziwienie. - Przed przerwą rozgrywaliśmy dobry mecz i naprawdę nie wiem co się stało po zmianie stron, że daliśmy sobie wbić aż cztery gole. Trzeba to przeanalizować, bo nic nie dzieje się bez przyczyny. Mimo to długo wierzyliśmy, że uda się coś wskórać. Futbol jest przewrotny, dlatego nie wolno wątpić w sukces - stwierdził 18-letni napastnik.
Tydzień wcześniej łodzianie potrafili rozgromić u siebie Jagiellonię Białystok 3:0. Skąd zatem tak duże wahania formy? - Po pierwszej połowie w Poznaniu byłem pewny, że wywieziemy jakieś punkty. Bramka Mateusza Możdżenia chyba podcięła nam skrzydła, a nie powinna. Mam nadzieję, że w następnej potyczce z Lechią Gdańsk będzie lepiej - dodał Stępiński.
Spośród kandydatów do mistrzostwa, w rundzie wiosennej Widzew grał dotąd tylko z Lechem. Z Legią zmierzy się dopiero w 28. kolejce. Która z tych drużyn zdaniem Stępińskiego bardziej zasługuje na tytuł? - Uważam, że na chwilę obecną poznaniacy są lepsi. Kto ostatecznie wygra ligę? Na to pytanie trudno odpowiedzieć, bo legioniści wciąż mają dwa oczka przewagi i nawet jeśli w Warszawie padnie remis, to będą mieć korzystniejszy bilans bezpośrednich pojedynków. Jednak jeśli chodzi o aktualną dyspozycję, to bardziej podoba mi się Lech - zakończył Stępiński.
Szkoda. Powodzenia.
Stępiński wybrał dobry klub, gdzie jest deficyt napastników.