Największy sukces w historii Piasta coraz bliżej
Po wygranej w Bielsku-Białej piłkarze Piasta Gliwice wrócili na trzecią lokatę w tabeli T-Mobile Ekstraklasy i są coraz bliżej odniesienia największego sukcesu w historii klubu.
Pomyślny rozwój wydarzeń sprawił, iż w sobotę gliwiczanie cieszyli się z kolejnego zwycięstwa w T-Mobile Ekstraklasie, które przybliża ich do trzeciej lokaty na koniec sezonu, gwarantującej udział w europejskich pucharach.
Piast Gliwice pokonał Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1, choć - podobnie jak w wygranym 3:2 wcześniejszym starciu ze Śląskiem Wrocław - przegrywał 0:1. Nie był to najlepszy mecz w wykonaniu śląskiej drużyny, jednak w tej sytuacji, w jakiej znaleźli się podopieczni Marcina Brosza, liczą się przede wszystkim trzy punkty.
Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.
- Na pewno pierwsza połowa meczu z Podbeskidziem w naszym wykonaniu nie była za dobra, nie mieliśmy za dużo sytuacji strzeleckich, ale w drugiej odsłonie zaczęliśmy grać lepiej, wyżej i rzeczywiście przyniosło to efekt w postaci bramki samobójczej rywala - analizował ostatni mecz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Adrian Klepczyński, defensor Piasta.
- Nasza gra nie wyglądała tak, jak sobie to zakładaliśmy przed spotkaniem. W drugiej połowie wyglądało to już zdecydowanie lepiej. Udało nam się zrealizować nasz plan, czyli wygrać w Bielsku-Białej - dodał.- Cieszymy się z dwóch ostatnich wygranych. Szczególnie, że w obu pojedynkach traciliśmy pierwsi gole. Udało nam się jednak przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. To cieszy i buduje przed następnymi, ważnymi meczami. Tych jest jeszcze trzy i wiadomo, że będą to ciężkie spotkania. Rywale też wygrywają i walka o trzecią lokatę będzie do ostatniej kolejki - przekonuje Klepczyński.
Piast w przypadku zajęcia trzeciej lokaty - co byłoby największym sukcesem w historii klubu (nie licząc udziału w dwóch finałach Pucharu Polski z przełomu lat 70/80) - otrzymałby przepustkę do gry w europejskich pucharach. Gliwiczanie już otrzymali licencję na występy w pucharach na swoim obiekcie. Teraz wszystko w nogach piłkarzy, którzy w trzech ostatnich spotkaniach mogą ostatecznie udowodnić, że nie bez powodu mówi się na nich "Wojownicy"...