Machaj wreszcie trafia z dystansu - Lechia wreszcie wygrywa

Mateusz Machaj zdobył w poniedziałkowym meczu z Widzewem dopiero drugiego gola w sezonie. Było to jednak bardzo ważne trafienie, które w praktyce zapewniło Lechii Gdańsk utrzymanie w ekstraklasie.

Pomocnik Lechii nie zaczął jednak spotkania na stadionie przy al. Piłsudskiego od pierwszej minuty. Trener gości, Bogusław Kaczmarek, wpuścił Machaja na boisko w 68. minucie za Marcina Pietrowskiego. Siedem minut później wprowadzony na murawę pomocnik odwdzięczył się bramką dającą Lechii bardzo ważne trzy punkty. Kilka chwil wcześniej podobnego wyczynu dokonał Adam Duda, który wyrównującego gola dla gdańszczan zdobył tuż po wejściu na boisko. - Bardzo się cieszymy z tego, że zmiany dały zwycięstwo. W zeszłym tygodniu też nasza gra drgnęła od momentu gdy nowi zawodnicy weszli na boisko. To świadczy o tym, że nie gra u nas tylko jedenastu piłkarzy, ale także nasza ławka ma wpływ na losy meczu. Myślę, że dobrze rozpracowaliśmy Widzew przed spotkaniem. Zrealizowaliśmy dokładnie plan, który nakreślił nam trener Kaczmarek - powiedział po końcowym gwizdku sędziego Machaj.

Od pomocnika biało-zielonych oczekiwano wielu groźnych strzałów z dystansu. W obecnym sezonie Machajowi ani razu nie udało się strzelić bramki z dystansu. Przełamanie nastąpiło w poniedziałek - jego gol na 2:1 zdobyty został po mocnym uderzeniu z około dwudziestu metrów. - W końcu udało mi się strzelić bramkę z dystansu. Miałem trochę spokoju przed polem karnym, zdecydowałem się na uderzenie i bardzo się cieszę, że wreszcie się przełamałem. Mam nadzieję, że ta bramka będzie dla mnie bodźcem do dalszej, cięższej pracy nad powrotem do formy. Obecna dyspozycja to nie jest to czego od siebie oczekuję. Wiem, że stać mnie na wiele więcej, co, mam nadzieję, pokażę w ostatnich meczach sezonu - zapowiedział pomocnik Lechii.

Pomimo bramki przeciwko Widzewowi Mateusz Machaj nie zaliczy sezonu do udanych.
Pomimo bramki przeciwko Widzewowi Mateusz Machaj nie zaliczy sezonu do udanych.

Z dorobkiem 34 punktów biało-zieloni zajmują 7. miejsce, które, patrząc na przedsezonowe ambicje, jest poniżej oczekiwań klubu. Poniedziałkowe zwycięstwo nad Widzewem nie przykrywa również ogólnej postawy zespołu w rundzie wiosennej, w której zgromadzili jedynie 11 "oczek". Przed spotkaniem z łodzianami Lechia znajdowała się na ostatnim miejscu w tabeli rundy. - Ta pozycja w tabeli rundy wiosennej bardzo nas bolała, bo ambicje mamy zupełnie inne. Dlatego wygrana z Widzewem wprowadziła w nasze szeregi troszkę spokoju. Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo. Wcześniej mieliśmy słabszy okres i dawno nie wygraliśmy. Udało nam się osiągnąć zamierzony cel. W pierwszej połowie przewagę miał Widzew, natomiast w drugiej przycisnęliśmy my, czego efektem były dwie bramki - podsumował poniedziałkowe wydarzenia podopieczny trenera Kaczmarka.

Źródło artykułu: