Wojciech Stawowy: Chcielibyśmy spełnić marzenia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Tym, którzy zlekceważyliby Polonię Bytom, nie zależałoby na awansie - mówi przed pojedynkiem z outsiderem I ligi trener Cracovii [tag=316]Wojciech Stawowy[/tag].

- Przygotowywaliśmy się do tego meczu w ciszy i spokoju, bo to nam było potrzebne, żeby skoncentrować się przed tymi czterema najważniejszymi spotkaniami w rundzie. Bardzo chcielibyśmy spełnić marzenia i oczekiwania tych, którzy są z Cracovią związani. Ja też jako szkoleniowiec nie chciałbym nikogo zawieść - mówi opiekun Pasów, które na cztery kolejki przed końcem sezonu mają trzy punkty straty do miejsca awansowego.

Co jest receptą Cracovii na mecz z Polonią? - Koncentracja. Ona musi być stuprocentowa. Nie może być takiej sytuacji jak z Flotą Świnoujście, kiedy brak koncentracji kosztował nas utratę bramki po stałym fragmencie gry i tym samym stratę dwóch punktów. To nie wynikało z błędu obrony, a z braku koncentracji całego zespołu.

Trener Pasów zapewnia, że jego piłkarze nie zlekceważą rywala, który już pożegnał się z I ligą. - Gdyby do takiej sytuacji miało dojść, to tym, którzy by zlekceważyli Polonię Bytom, nie zależy na awansie. Nie mam obaw, że moi zawodnicy kogokolwiek zlekceważą. Mają świadomość tego, o co grają. Przez te dwa tygodnie nie nauczymy się niczego nowego, więc chciałbym, żeby zawodnicy pokazali, czego nauczyli się przez te miesiące wspólnej pracy. Były mecze, w których było widać, że nauka postępuje, ale były momenty, w których wyglądaliśmy, jakbyśmy pewnych elementów nigdy nie ćwiczyli.

Krakowianie muszą liczyć na potknięcia rywali, ale trener Stawowy twierdzi, że jego samego i jego zespół potrafi się od tego odciąć: - Nie będziemy patrzyli w tabelę i na to, kto z kim gra. Nam to niewiele da. My musimy skoncentrować się na sobie, na swoim spotkaniu, na swoją grę i dążyć do tego, żeby zgarnąć komplet punktów. Słyszę wiele wersji tego, co się wydarzy, ale gdyby tym się miał zajmować trener i drużyna, to byłoby to złe. Na tabelę spojrzymy na koniec sezonu.

Źródło artykułu: