Informacja z wynikiem spotkania w Bielsku-Białej zaskakiwała Legionistów w różnych miejscach i sytuacjach. - Byłem w samochodzie, załatwiałem sprawy, zadzwonił do mnie dziennikarz i powiedział, że Podbeskidzie prowadzi 2:0. A 10 ostatnich minut oglądałem - powiedział Jakub Kosecki.
Zdobywając tytuł mistrza Polski "Kosa" stał się "lepszy" od ojca, Romana, który w swojej kolekcji nie ma triumfu w polskiej ekstraklasie. - Zadzwoniłem do niego i powiedziałem, że jest słabszy ode mnie - śmiał się zawodnik Legii.
Kosecki junior to jeden z jaśniejszych punktów Wojskowych w mijającym sezonie. - Na pewno dawałem z siebie wszystko, chociaż nie zawsze forma była najwyższa. Zostawiałem serducho na boisku i pewnie w jakimś stopniu pomogłem. To jednak cały zespół na to harował, gdyby nie oni - to nie udałoby mi się strzelać bramek - skromnie przyznał.
"Kosa" cieszy się na rozgrywki Ligi Mistrzów. - Potrafimy grać mecze o wielką stawkę, gdy jest tłum na trybunach i dużo emocji. Na pewno w LM nie jesteśmy bez szans, ja w to wierzę, ale boisko wszystko zweryfikuje. Mam nadzieję, że polska drużyna będzie się liczyła w tej elicie - podkreślił.