Pierwszy kwadrans spotkania nie przyniósł wielu emocji kibicom zgromadzonym na stadionie przy ulicy Sulechowskiej. W tym czasie powstała jedynie jedna groźna akcja, którą stworzyła Victoria. Po rzucie rożnym jeden z graczy koronowskiego zespołu bardzo mocno uderzył piłkę głową. Futbolówka jednak przeleciała dwa metry obok słupka, a gdyby padała w światło bramki, bardzo prawdopodobne, że goście objęliby prowadzenie.
Zielonogórzanie dalej nie mogli skonstruować jakiejś dogodnej sytuacji. Niecelnie podawali, albo po prostu przesadzali z wrzutkami, które były za mocne i wędrowały kilka metrów od adresata. Ten stan rzeczy w ekipie gospodarzy zmienił Adrian Jeremicz, który dał sygnał do ataku. Pomocnik popisał się strzałami na bramkę rywala w 32. i 37. minucie. Oba były celne, ale nie należały do tych, które mogłyby zaskoczyć goalkeepera przyjezdnych. Lechia nie zamierzała odpuszczać i dalej działała w ofensywie. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy zagrożenie w polu Victorii stworzyli Andrzej Dorniak i Michał Kojder. Ten pierwszy z odległości 7. metrów od bramki przeciwnika podał ze skrzydła do Kojdera, ale na posterunku stał Robert Tomaszewski.
Druga odsłona spotkania mogła podobać się kibicom. Oba zespoły w tej części meczu wypracowały sobie kilka naprawdę groźnych akcji. Można powiedzieć, że gol wisiał w powietrzu.
W 56. minucie Paweł Klimek prostopadłym podaniem obsłużył swojego imiennika - Kanika. Na szczęście dla Lechii w porę do piłki wybiegł bramkarz - Rafał Dobroliński.
Cztery minuty później znów o sobie dał znać wspomniany Kanik. Napastnik Victorii rozpoczął rajd prawie z połowy boiska, i zatrzymał się dopiero przy słupku bramki Lechii. Był tak rozpędzony, że nie miał możliwości zatrzymania się i przymierzenia.
Następnie próbowali "Lechiści". Znów uderzył Jeremicz, wydawało się, że stuprocentową sytuację do wykorzystania miał też Krzysztof Marczak. Jednak nic z tego nie wyszło, i potyczka zakończyła się bezbramkowym remisem. Wydaje się, że ten rezultat jest sprawiedliwy dla obu drużyn, nawet zważając na to, że od 70 minuty goście grali w dziesiątkę, osłabieni Pawłem Klimkiem, którzy ujrzał czerwony kartonik.
Lechia UKP Zielona Góra - Victoria Koronowo 0:0