Oblężenie, to słowo najlepiej obrazujące to, co wydarzyło się w sobotnie popołudnie w Bytomiu. Na stadionie Polonii Bytom nie było bowiem dziś jak zawsze niebiesko-czerwono, a niebiesko-czarno. Wszystko to za sprawą licznej grupy kibiców, działaczy i dziennikarzy z Bydgoszczy, którzy przyjechali podziwiać powrót Zawiszy do najwyższej klasy rozgrywkowej po 19-letniej przerwie.
Ci, z fanów "Zetki", którzy pojawili się w sobotę w Bytomiu nie mogli żałować swojej decyzji. Na stadionie było bowiem wszystko co do stworzenia piłkarskiego widowiska potrzebne. Zanim jednak po końcowym gwizdku sędziego unieśli ręce w górę w geście triumfu - musieli przeżyć bardzo nerwowe trzy kwadranse.
Zawisza w pierwszej odsłonie spotkania grał bowiem bardzo nerwowo. Bydgoszczanie co prawda dochodzili do sytuacji strzeleckich, ale ich bramkowe aspiracje często kończyły się na rewelacyjnie spisującym się tego dnia Mateuszu Mice.
Wystarczy wspomnieć, że przed przerwą bramkarz Polonii w tylko sobie znany sposób zatrzymał strzał Pawła Abbotta z kilku metrów, uderzenie z dystansu Sebastiana Ziajki, wygrać pojedynek sam na sam z Jakubem Wójcickim i obronić strzał Hermesa oddany z pola bramkowego. Wychowanek bytomian nie zdołał jednak zejść na przerwę z czystym kontem bramkowym.
Wszystko to za sprawą bardzo słabo grających tego dnia bytomskich obrońców, którzy notorycznie popełniali proste błędy w defensywie. Tak też było w 40. minucie gry, kiedy dogrywana z prawego skrzydła futbolówka przeleciała przez całe pole karne i wpadła pod nogi Ziajki, który popędził w kierunku bramki. Zaskoczony obrotem sprawy Mika rzucił się pod nogi zawodnika gości, który wykorzystał kontakt z rękami bramkarza Polonii i... padł w polu karnym.
Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił wcześniej wspomniany Abbott. Po tym golu sympatycy Zawiszy mogli odetchnąć z ulgą. Wyniki meczów Termaliki Bruk-Bet Nieciecza i Cracovii - przy remisie "Zetki" - promowały bowiem oba zespoły do awansu kosztem bydgoszczan właśnie.
Po przerwie piłkarze z Bydgoszczy jeszcze solidniej wzięli się do roboty. Oczywiście można gdybać co by było gdyby do wyrównania zdołali doprowadzić mający dobre sytuacje Damian Michalik czy Kamil Białkowski, ale ci do siatki nie trafili. Trafił za to raz jeszcze Abbott, który wykorzystał źle zastawioną przez obrońców gospodarzy pułapkę ofsajdową i po rajdzie przez pół boiska przelobował bezradnego w tej sytuacji Mikę.
W końcówce kolejne trafienia dołożyli jeszcze Ziajka, który przymierzył z "czuba" i z bliska wpakował piłkę do bytomskiej bramki, a następnie Tomasz Ostalczyk zamieniając na bramkę dośrodkowanie z lewego skrzydła po strzale głową.
Po końcowym gwizdku sędziego bydgoskiej radości w Bytomiu nie było końca. Kibice "Zetki" wbiegli na murawę i razem z zawodnikami odtańczyli taniec zwycięstwa. Brawo bili im wówczas kibice Polonii, którzy również żegnali się tego dnia z I ligą, tyle że podążając w odwrotnym kierunku. W wielkim - co należy podkreślić - stylu.
Polonia Bytom - Zawisza Bydgoszcz 0:4 (0:1)
0:1 - Paweł Abbott (k.) 41'
0:2 - Paweł Abbott 61'
0:3 - Sebastian Ziajka 80'
0:4 - Tomasz Ostalczyk 85'
Składy:
Polonia: Mateusz Mika - Robert Trznadel, Jacek Broniewicz, Paweł Odrzywolski, Przemysław Szkatuła, Adrian Laskowski, Bartłomiej Setlak, Dawid Krzemień (58' Kamil Białkowski), Bartosz Nowak (46' Dawid Jarka), Damian Michalik (85' Kamil Walesa), Damian Jaroń.
Zawisza: Wojciech Kaczmarek - Damian Ciechanowski, Łukasz Skrzyński, Paweł Strąk, Piotr Petasz, Sebastian Ziajka (88' Daniel Mąka), Hermes, Kamil Drygas, Michał Masłowski (87' Michał Płonka), Paweł Abbott (73' Tomasz Ostalczyk), Jakub Wójcicki.
Żółta kartka: Tomasz Ostalczyk (Zawisza Bydgoszcz).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 2300 (ok. 1500 kibiców gości).
Wzruszyłem się ;) Naprawdę!!!!!!!!!!!