Zbigniew Boniek: Reprezentację stać na zdecydowanie więcej

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nie ma tematu zakończenia współpracy z Waldemarem Fornalikiem a prezes PZPN, Zbigniew Boniek, okazuje pełne wsparcie trenerowi reprezentacji Polski.

Od 7 czerwca br., kiedy to reprezentacja Polski zremisowała z Mołdawią 1:1 w meczu eliminacji do mistrzostw świata 2014, pojawiło się wiele głosów za tym, aby Waldemar Fornalik przestał pełnić funkcję szkoleniowca biało-czerwonych. Przeciwny takiemu rozwiązaniu był prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek. I chociaż od tamtej pory upłynęło kilka tygodni, sternik krajowej centrali futbolu zdania nie zmienił. - Waldek jest człowiekiem bardzo inteligentnym. Zdaję sobie sprawę z tego, jak to wygląda, kiedy jest wina trenera, a kiedy zawodników. Mecz z Mołdawią: kiedy Błaszczykowski strzelił bramkę na 1:0 to trener Fornalik mógł nawet pójść na piwo ze słowami: "chłopaki, jak wrócę, to tylko mi powiedzcie, ile wygraliście". Takie mecze trzeba wygrywać jeśli się ma zawodników tej klasy na boisku. Po meczu można mieć pretensje do trenera o to, dlaczego ktoś nie zagrał od 1. minuty - to jest normalne i tak się dzieje na całym świecie. Natomiast przypadkowość tego, że ktoś strzelił na aut, ktoś stał nie w tym miejscu, co trzeba, oczywiście, trener jest od tego, żeby trzymać całą grupę, ale nie czuję się na siłach, aby po takim spotkaniu zmieniać szkoleniowca - podkreślił Boniek.

Jednocześnie zasygnalizował, że prędzej spodziewa się dymisji Fornalika w przypadku braku awansu na mundial. - Waldek jest na tyle inteligentny, że jeśli polska reprezentacja przestanie mieć szansę w tych rozgrywkach - a wydaje mi się, że nie - to pierwszy do mnie przyjdzie z rezygnacją. To nie jest kwestia pieniędzy, milionowych odszkodowań - to są kwestie wtórne - zaznaczył.

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej ubolewa jednocześnie nad faktem, iż Polacy od roku grają "na pół gwizdka". - Powiedziałem trenerowi, żeby ich trochę ruszył. Nasza reprezentacja od czasu Euro 2012 gra cały czas na jakieś 70-80 procent, a stać ich na zdecydowanie więcej.

Przed biało-czerwonymi jeszcze cztery spotkania eliminacyjne. Chociaż Zbigniewowi Bońkowi wydaje się, iż nie zajdzie potrzeba dymisji wywołanej brakiem przepustki do Brazylii, to asekuracyjnie nie wypowiada się na temat szans Polaków w tych czterech starciach. - Na matematyce się znam i jeśli wygramy cztery mecze to nie ma szans, żebyśmy nie skończyli eliminacji na pierwszym lub drugim miejscu.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Ostatnie dni nie są dla sternika PZPN łatwe. Podczas piątkowego walnego zgromadzenia delegatów nie udało się dokonać zmiany statutu związku. Boniek jednak umniejsza wagę tej sprawy. - Jeśli miało dojść do jakiejś sytuacji, która polskiej piłce nie pomoże - co prawda też nie zaszkodzi - to nie warto było tego wulkanu ruszać. Mi to było wszystko jedno czy będziemy pracować na starym, czy na nowym statucie. Podczas piątkowych obrad były 23 punkty - tylko w jednym żeśmy się poróżnili. Jednak te wszystkie wystąpienia trenerów i innych osób były - według mnie - trochę dziwne. Stwierdzenia, że "jest nas 15 tysięcy, zasługujemy na więcej głosów" rozumiem. Piłkarzy jest ponad 600 tysięcy i po raz pierwszy w historii chcieliśmy dać ich przedstawicielom dwa głosy. Tu się nic nie zmienia, to jest śmieszna sprawa. Siedząc w sali widziałem, że nagle rozpoczyna się mecz pomiędzy komisją statutową a przedstawicielami 3-4 ośrodków. W takiej sytuacji trzeba doprowadzić do tego, aby atmosfera była pozytywna. Mnie może być tylko przykro, bo coś, co mogło wyprostować sytuację w sposób jeszcze bardziej klarowny, sympatyczniejszy... Ale jak chcą, tak będą mieli - ocenił Zbigniew Boniek.

Źródło artykułu: