Maciej Skorża (trener Wisły Kraków): W Gdańsku inaugurujemy rozgrywki Pucharu Polski. W zeszłym sezonie udało nam się dojść do finału, zabrakło nam jednego celnego rzutu karnego, aby ten puchar zdobyć. W tym roku również chcemy dojść do finału tych rozgrywek. Zaczęliśmy od meczu z rezerwami Lechii Gdańsk i spodziewaliśmy się, że będziemy stroną przeważającą w tym meczu i tak było. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, natomiast byliśmy bardzo nieskuteczni. Pierwsza połowa pokazała, że wciąż niektórzy zawodnicy mają problemy z opanowaniem emocji znajdując się w polu karnym i znajdując się w dogodnej sytuacji nie potrafią zachować zimnej krwi. Muszę podkreślić bardzo dobrą postawę młodej drużyny Lechii Gdańsk, która do przerwy remisowała z nami 0:0, a ten wynik mówi sam za siebie. Ta drużyna grała bardzo dobrze w pierwszej połowie i dopóki miała siły w drugiej połowie. Było planowane wejście na boisko na ostatnie 30 minut trzech zawodników – Wojtka Łobodzińskiego, Pawła Brożka i Tomasa Jirsaka, jednak ze względu na pewne sytuacje Łobodziński wszedł troszkę wcześniej. Było widać, że duet Jirsak - Brożek dobrze się rozumie, jest to nasza największa siła ofensywna i każda dziś zdobyta bramka była ich udziałem. Cieszę się ze zwycięstwa, cieszę się z tego, że wracamy do Krakowa.
Paweł Brożek (napastnik Wisły Kraków): Mecz toczył się do zdobycia przez nas pierwszej bramki. Nie ma co ukrywać, że byliśmy zespołem lepszym. Po pierwszej połowie był sensacyjny wynik 0:0, ale byliśmy świadomi swojej siły i wiedzieliśmy, że wygramy ten mecz. Brawa dla chłopaków z Lechii za walkę, za zaangażowanie. Wiadomo, że ustępowali nam umiejętnościami, ale swoją determinacją zmusili nas do wysiłku. Fajnie, że strzeliłem dwa gole gdyż w ostatnich spotkaniach mi się to nie udawało i miałem głód strzelania bramek. Naszym celem było zwycięstwo, nie ważne w jakich rozmiarach i to się udało. Jeśli chodzi o Sobańskiego, to jest bardzo dobry bramkarz i z pewnością jest bohaterem tego spotkania.
Tomasz Borkowski (trener Lechii II Gdańsk): Sił i umiejętności starczyło nam na 45 minut i nasza przygoda skończyła się na wymarzonym pojedynku z Wisłą Kraków. Należą się wielkie słowa dla tych chłopców - 17 i 18-latków za to, że kilka miesięcy przed rozpoczęli przygodę pucharową. Dziś mieliśmy przyjemność zagrać z Wisłą Kraków, obejrzeć ją nie tylko na plakacie, w telewizorze, ale też zmierzyć się z nią na boisku. Porównując się do Wisły Kraków, czy deklarując, że podejmiemy z nimi równorzędną walkę byłbym samobójcą, ale należą się im wielkie podziękowania za to, że mogli rywalizować z Wisłą. Gdyby krakowianie wykorzystywali sytuacje, które mieli, to mecz zakończyłby się wyższym rezultatem, ale cieszy to, że ci chłopcy mogli się przekonać, jak wygląda ligowa piłka na najwyższym poziomie. Serdecznie im dziękuję i życzę Wiśle Kraków zdobycia Pucharu Polski. Myślę, że są oni jednymi z głównych faworytów do zdobycia tego trofeum.
Dominik Sobański (bramkarz Lechii II Gdańsk): Nie zgadzam się z opinią, że był to mój mecz życia. Chciałbym, aby takich meczów było jeszcze wiele. Gdybyśmy mieli brać w ciemno 3:0 przed meczem, to wzięlibyśmy taki wynik z pocałowaniem ręki. Z perspektywy tych 90 minut uważam inaczej. Gdybyśmy 10-15 minut dłużej nie stracili bramki, to może Wiśle byłoby dużo trudniej strzelić gola. Cały czas wierzyłem w to, że uda nam się zachować remis. Gdy padła pierwsza bramka, to kompletnie wszystko pękło. Jeśli chodzi o stracone bramki, to ja wychodzę z założenia, że każdą piłkę można obronić. Wszystko zależy od ustawienia. Ciężko mi powiedzieć, czy przy nich zawiniłem. Większość piłek trafiało po prostu we mnie i bez przesady - nie róbmy ze mnie nie wiadomo kogo. Może 2-3 sytuacje były naprawdę trudne, Kmiecika, główka na początku spotkania i akcja Głowackiego. Na pewno ten mecz mi nie pomoże przesunąć się w hierarchii bramkarzy w Lechii, co najwyżej może mi pomóc w nabraniu pewności siebie. Ja chcę grać jak najlepiej. Po spotkaniu rozmawiałem z moim byłym opiekunem, trenerem Skorżą. Bardzo dobrze się z nim znam, za czasów juniorskich byłem u niego kapitanem i bardzo miło wspominam naszą współpracę.