[tag=559]
Górnik Zabrze[/tag] bezbramkowym remisem z Wisłą Kraków zainaugurował rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy. W śląskiej drużynie zadebiutowało tego dnia czterech nowych zawodników. Trzech - Rafał Kosznik, Radosław Sobolewski i Maciej Małkowski - wybiegło w wyjściowej jedenastce. Po przerwie z kolei na placu gry zameldował się inny z debiutantów, Łukasz Madej.
- Forma jeszcze nie jest taka, jakiej bym sobie życzył i stąd być może decyzja trenera o tym, że rozpocząłem mecz na ławce rezerwowych - ocenia pomocnik zabrzańskiej drużyny. - Ciężkie przygotowania dały się i mnie, i chłopakom we znaki i brakuje nam jeszcze trochę świeżości, ale ta na pewno przyjdzie - dodaje.
Kibice drużyny z Roosevelta remis z Białą Gwiazdą poczytywali w kategoriach porażki. Upatrywali bowiem w Górniku zdecydowanego faworyta w starciu z będącą w przebudowie krakowską drużyną. - Na chłodną analizę tego meczu przyjdzie czas. Wiadomo, że fajnie jest jak się gra na "zero" z tyłu i z przodu się trafia, ale nie zawsze jest to możliwe. Myślę, że w meczu z Podbeskidziem się przełamiemy - uspokaja Madej.
Spotkanie przy Reymonta cały czas toczone było "na styku". Oba zespoły miały swoje okazje do otwarcia wyniku, ale ostatecznie piłka ani razu nie wpadła do siatki. - Były dobre okazje do zdobycia bramki. Nasze były chyba nawet klarowniejsze, ale brakowało nam dostawienia nogi i wepchnięcia tej piłki praktycznie do "pustaka". Szkoda, ale mam nadzieję, że w kolejnych meczach problemu ze skutecznością już nie będzie - przekonuje 28-latek.
Zabrzanie cenią sobie zdobycz wywiezioną z trudnego terenu w Krakowie. - Punkt na wyjeździe zawsze jest punktem i nie można rozdzierać szat. Wiadomo, że możemy żałować, bo szanse na zwycięstwo były realne. Z drugiej strony dobrze, że nie rozpoczęliśmy od porażki. Wszyscy liczyliśmy tutaj na zwycięstwo, ale to przyjdzie na pewno w kolejnym meczu - zapewnia gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.