To było szczególnie widać podczas inauguracyjnego meczu z Jagiellonią Białystok. Zawisza miał potężną dziurę w ofensywie i środku pola, kiedy nikt nie był w stanie dobrze rozprowadzić akcji. - Gramy tym co mamy, bo z Jagiellonią pod każdym względem wystąpili nasi najlepsi piłkarze - przyznał trener Ryszard Tarasiewicz. - Spory problem mamy zwłaszcza w ofensywie, gdzie nasze atuty zmalały do minimum.
W ostatnim spotkaniu opiekun Zawiszy postanowił dokonać pary zmian taktycznych. Na skrzydle zagrał dotychczasowy środkowy pomocnik Michał Masłowski, który absolutnie nie sprawdził się na nowej pozycji. Od podań byli też odcięci napastnicy bydgoskiego zespołu, a w szczególności najskuteczniejszy w poprzednim sezonie Paweł Abbott. Po końcowym gwizdku właściciel klubu Radosław Osuch zamknął się z doradcami w budynku spółki, gdzie kilka godzin analizował przyczyny porażki.
- Jedno jest pewne. Jeśli chcemy się utrzymać w T-Mobile Ekstraklasie, to musimy szukać punktów na własnym boisku albo przynajmniej tutaj nie przegrywać. Michał Masłowski ma predyspozycje do wielu zadań ofensywnych, ale także gry jeden na jeden. Potrzebujemy jednak przynajmniej trzech, czterech nowych zawodników, którzy wniosą jakość do naszej gry w ataku - ocenił Tarasiewicz.
Już w najbliższy piątek bydgoszczanie zagrają na wyjeździe w bardzo ważnym meczu o "sześć punktów" z Widzewem Łódź. Być może już właśnie wówczas zobaczymy w niebiesko-czarnych barwach nowych piłkarzy. - Dopadają nas też kontuzje. Problemy z mięśniami mają Herold Goulon i Igor Lewczuk. To samo miał wcześniej Paweł Abbott, który trenuje na pełnych obrotach zaledwie od kilku dni - zakończył Tarasiewicz.
liczac kontuzje kartki itp to kim bedziemy grali ... ?
i przede wszystkim napastnik!!!!