Trzy dni porażce 1:4 w Pucharze Polski z tym samym rywalem zieloni wzięli srogi rewanż i w potyczce ligowej nie pozostawili wątpliwości kto jest lepszy. Ekipa Marka Kamińskiego natarła na rywala od samego początku i szybko poukładała wydarzenia na boisku według własnego scenariusza. Pierwsza bramka padła w 5. minucie, gdy Artur Marciniak przejął bezpańską piłkę na 16. metrze, a następnie oddał precyzyjny płaski strzał w kierunku dalszego słupka. Mateusz Wieczorek nie miał szans na skuteczną interwencję.
Po raz drugi golkiper Zagłębia skapitulował w 9. minucie i tym razem mógł się zachować lepiej. Był jednak źle ustawiony, co w fenomenalny sposób wykorzystał Maciej Scherfchen. Doświadczony pomocnik zdecydował się na techniczne uderzenie niemal z połowy boiska i przelobował Wieczorka! To były dwa nokautujące ciosy, po których Zagłębie nie było w stanie się podnieść.
Kibice Warty - mając w pamięci środową porażkę swoich ulubieńców 1:4 - przecierali oczy ze zdumienia i zastanawiali się jak zieloni mogli odpaść z tym przeciwnikiem z Pucharu Polski. Zespół Marka Kamińskiego był lepszy w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Wygrywał wszystkie stykowe piłki, przeprowadził mnóstwo akcji ofensywnych, bezlitośnie też wykorzystywał słabe ogniwa sosnowiczan. Zdecydowanie najgorzej w szeregach gości radził sobie Marcin Sierczyński, który wielokrotnie był źle ustawiony, przez co prawa obrona ekipy z Zagłębia Dąbrowskiego nie istniała.
W pierwszej połowie przyjezdni w zasadzie nie podeszli pod bramkę Pawła Besera, a ten mógł tylko obserwować poczynania kolegów, bo sam był bezrobotny. Niewiele zmieniło się po przerwie. Zespół z Sosnowca zaczął wprawdzie nieśmiało atakować, ale sytuacji strzeleckich stworzył tyle co kot napłakał i głównie dlatego, że zieloni nie forsowali już tempa. Mimo to udało im się przypieczętować zwycięstwo po kapitalnej szybkiej kontrze. Zainicjował ją Adrian Bartkowiak, który wypatrzył biegnącego prawym skrzydłem Błażeja Nowaka. Ten podał do zupełnie niekrytego Michała Ciarkowskiego i rezerwowy Warty z zimną krwią pokonał Wieczorka w sytuacji sam na sam.
Po całkowicie jednostronnym pojedynku poznaniacy triumfowali 3:0 i zasygnalizowali wysokie aspiracje. Co ciekawe, wszystkie bramki w sobotnim meczu zdobyli zawodnicy, którzy powrócili na Drogę Dębińską po okresie spędzonym w innych klubach. Do siatki nie trafił natomiast Grzegorz Rasiak, mimo że był niezwykle widoczny i wygrywał w zasadzie wszystkie pojedynki główkowe.
Warta Poznań - Zagłębie Sosnowiec 3:0 (2:0)
1:0 - Artur Marciniak 5'
2:0 - Maciej Scherfchen 9'
3:0 - Michał Ciarkowski 67'
Składy:
Warta Poznań: Paweł Beser - Przemysław Kocot, Alain Ngamayama, Łukasz Jasiński, Dawid Jasiński, Maciej Scherfchen (78' Michał Goliński), Błażej Nowak, Artur Marciniak, Adrian Bartkowiak, Paweł Piceluk (65' Michał Ciarkowski), Grzegorz Rasiak.
Zagłębie Sosnowiec: Mateusz Wieczorek - Marcin Sierczyński, Sławomir Jarczyk, Włodymir Ostruszko (8' Adrian Marek), Jovan Ninković, Hubert Tylec (63' Jan Grzesik), Łukasz Matusiak, Łukasz Grube (59' Łukasz Tumicz), Paweł Domański (56' Rafał Sadowski), Michał Cyganek, Bartłomiej Czarnecki.
Żółte kartki: Grzegorz Rasiak, Dawid Jasiński (Warta) oraz Adrian Marek, Łukasz Matusiak (Zagłębie).
Sędzia: Maciej Lewicki (Rumia).
Widzów: 700.