Mateusz Żytko: Bardziej zachowawcza taktyka dała efekt
Mimo gry w osłabieniu i utraty gola w końcowych minutach meczu, Cracovia zdołała wyszarpnąć remis z Lechem. Mateusz Żytko przyznał, że punkt zdobyty w takich okolicznościach jest w pełni zadowalający.
- Odnieśliśmy spory sukces, bo okoliczności nie były sprzyjające, a rywal naprawdę trudny. Niewiele zapowiadało, że możemy się jeszcze podnieść, ale choć bramka na 1:1 była nieco przypadkowa, to liczy się tak samo jak każda inna - powiedział Mateusz Żytko.
Kolejorz zepchnął Cracovię do obrony dopiero po czerwonej kartce dla Kusia. W tym kontekście zachowanie defensora Pasów należy uznać za wyjątkowo nieodpowiedzialne (drugie "żółtko" otrzymał za przepychanki z Krzysztofem Kotorowskim). - Trzeba Marcinowi wybaczyć, bo to tylko sport, a taka sytuacja może się przydarzyć każdemu. Ja np. głupią kartkę dostałem w pojedynku ze Stalą Stalowa Wola w Pucharze Polski. Tam nie zdołaliśmy nawet zremisować, a z Poznania jednak udało się wywieźć korzystny rezultat - dodał 30-letni defensor.
Krzysztof Kotorowski: Straciłem na chwilę piłkę z oczu Przez większą część niedzielnego meczu kibice nie mogli być zadowoleni. Widowisko było nudne i nie obfitowało w sytuacje strzeleckie. Cracovia zagrała też bardziej zachowawczo niż w poprzednich pojedynkach. Czy taki był plan? - Gdyby zdarzyła nam się trzecia porażka, to nie byłoby miło. Chcieliśmy zagrać w Poznaniu mądrzej niż z Piastem. W spotkaniu inauguracyjnym poszliśmy na wymianę ciosów i narzuciliśmy bardzo szybkie tempo. Ta odważna taktyka spowodowała utratę aż trzech goli, z czego dwa padły w identyczny sposób. Z Lechem było już inaczej, a jednocześnie lepiej. Byliśmy mądrzejsi w tyłach, nie podejmowaliśmy aż takiego ryzyka i mamy efekt w postaci remisu - stwierdził Żytko.
- Mecz układał się dla nas dobrze, bo Lech długo nie stwarzał klarownych sytuacji. Szyki pomieszali nam dopiero rezerwowi gospodarzy, a zwłaszcza Vojo Ubiparip. Kłopoty zaczęły się też po czerwonej kartce dla Marcina Kusia. W przewadze poznaniacy zaczęli nas "klepać" i rozganiać po całym boisku. Wbili nawet bramkę, na szczęście wszystko skończyło się dla nas dobrze - oznajmił.