Mirosław Jabłoński (trener Wisły Płock): Musimy ten mecz potraktować jak wypadek przy pracy, przykre zaskoczenie. Takie spotkania się zdarzają, ale bardzo ciężko jest sobie wytłumaczyć powody tak wysokiej porażki. Na pewno zaważyły następujące czynniki: szybko stracony gol, podróż, zmęczenie po wyczerpującym pojedynku pucharowym z Legią. Po stracie gola próbowaliśmy wyrównać, nie broniliśmy wyniku. Później czerwona kartka, a ja ponownie zdecydowałem się zrobić wszystko, aby odwrócić losy meczu. Wstawiłem napastnika za pomocnika. I to się zemściło! Dzisiaj nic nam nie wychodziło!
Petr Nemec (trener Floty Świnoujście): Znam ból jaki odczuwają nafciarze. Przeżyliśmy to samo tydzień temu. Przegraliśmy takim samym wynikiem, dostaliśmy czerwoną kartkę... Po porażce w Pruszkowie musiałem przede wszystkim sprowadzić swoich zawodników na ziemie - co przyniosło skutek. Od pierwszych minut widziałem walczących piłkarzy, dlatego udało się szybko strzelić gola. Mój zespół pokazał charakter, zrobiliśmy znakomity wynik, który przed meczem uznałbym za żart.
Robert Chwastek (Wisła): Flota była dzisiaj bardzo wymagającym przeciwnikiem. Od pierwszej do ostatniej minuty była zespołem lepszym, co pokazuje wynik. Zdeterminowani i ambitni świnoujścianie postawili nam ciężkie warunki. My daliśmy z siebie wszystko, co mogliśmy - aby wygrać, ale zmęczenie dało o sobie znać. Nie szukałbym wielkiego usprawiedliwienia w długiej podróży, ponieważ mieliśmy czas na regeneracje. W Świnoujściu naprawdę gra się ciężko, dlatego Flota może być spokojna o utrzymanie. Miejsce w środku tabeli jest w zasięgu tej drużyny, szczególnie z tak renomowanym trenerem.
Mateusz Żytko (Wisła): Czerwona kartka, którą otrzymałem - kompletnie niepotrzebna. Uważam, iż moja interwencja nie była na tyle agresywna, abym został od razu ukarany drugim żółtym kartonikiem. Najbardziej boli nas sposób w jaki tracimy bramki. Tracimy gole po indywidualnych, "głupich" błędach, które nie powinny się zdarzać. Nie pamiętam, kiedy przeciwnicy strzelili nam gola po jakiejś pięknej, koronkowej akcji. Pogratulować Flocie braku litości, przy wykorzystywaniu każdego z naszych błędów. Mimo, iż staraliśmy się gonić wynik, nie stworzyliśmy sobie wielu sytuacji strzeleckich. Zabrakło przede wszystkim dynamiki.
Sebastian Fechner (Flota): Podłączyłem się do akcji ofensywnej i udało mi się precyzyjnie dośrodkować do Jacka Magdzińskiego [pierwszy gol dla Floty]. To była moja pierwsza asysta w barwach Floty, dlatego szczególnie cieszy. Powoli Świnoujście staje się taką cichą, niezdobytą, piłkarską twierdzą. Myślę że będzie tak do końca rundy, bo mamy dla kogo grać.
Jacek Magdziński (Flota): Rywale na pewno odczuwali trudy spotkania pucharowego z Legią oraz męczącej podróży. Wisła oddała tylko dwa celne strzały, mieli dwa rzuty rożne - to dużo mówi. Zdominowaliśmy rywali w przekroju całego meczu. Szybko zdobyty gol ustawił mecz, pomógł nam uwierzyć w siebie. Jesteśmy zadowoleni, że kolejna drużyna odjeżdża stąd bez punktów i z optymizmem patrzymy na ten tydzień, w którym czeka nas bardzo trudny mecz, w Opolu.
Konrad Kozłowski (NafciarzTV): Burdę na stadionie sprowokowali płocczanie. To sytuacja bez precedensu, pierwszy raz widziałem takie zdarzenie na wyjazdowym meczu Wisły. Do tej pory nasi kibice byli chwaleni za doping. Dzisiaj do Świnoujścia przyjechali zwykli zadymiarze, chuligani, którzy mieli tylko jeden cel zniszczenie stadionu Floty, sprowokowanie zadymy. Być może ta frustracja wynikała z przejechania bardzo długiej trasy, przymusowego postoju w korku i co za tym idzie opóźnionego wejścia na stadion. Na dodatek płoccy "kibice" mieli tego samego dnia przetarcie pod Bydgoszczą. Jednak takich zachowań nie można usprawiedliwiać, trzeba je potępiać i wyciągać surowe konsekwencje.