Pech Floty Świnoujście: Eskapada zamiast atrakcji

Wyspiarze odczuwają reformę Pucharu Polski. W 1/16 trafili "najgorszy z możliwych wyjazdów" do Nowego Sącza. Jeśli przegrają, to wyjdą na grze w pucharze jak Zabłocki na mydle.

Puchar Polski wygląda w tym sezonie inaczej niż w poprzednich. Przed 1/16 rozgrywek została rozlosowana drabinka, w której poza rozstawionymi: czterema topowymi drużynami z poprzedniego sezonu T-Mobile Ekstraklasy, pozostałe mogły wpaść na siebie.

I tak: powstały zarówno pary tworzone przez ekstraklasowiczów, jak i tworzone przez pierwszoligowców. W poprzednich latach takie połączenia w 1/16 były rzadkością i dotyczyły wyłącznie klubów, które awansowały bądź spadły sezon wcześniej. Tradycją było, że drużyny, które wygrały w rundzie przedwstępnej otrzymywały nagrodę dla siebie oraz kibiców i gościły zespoły z T-ME.

Wyspiarze odczuli na własnej skórze zmianę w formule i pechowo wylosowali wyjazdową batalię z innym pierwszoligowcem - Sandecją Nowy Sącz. - Wykrakaliśmy sobie tego przeciwnika, naprawdę rozmawialiśmy wcześniej w zespole i śmialiśmy się, że właśnie Sandecja to najgorszy z możliwych wyjazdów. Fajnie byłoby gościć u siebie wyżej notowanego rywala, no ale z losem się nie dyskutuje - ocenił Szymon Gąsiński.

W poprzednim sezonie Flota dotarła aż do ćwierćfinału PP
W poprzednim sezonie Flota dotarła aż do ćwierćfinału PP

- Ocena tego losowania zależy od tego, jak się na nie spojrzy. Z jednej strony trafiliśmy na przeciwnika w naszym zasięgu, ale z drugiej strony musimy jechać ponad osiemset kilometrów, co jest jedną z najdłuższych odległości - cytuje Marka Opałacza oficjalna witryna Floty Świnoujście.

Flota przemierza w jednym sezonie około 20 tysięcy kilometrów. Po sobotnim meczu w Nowym Sączu czeka ich podróż z południa na północ, by w środę zagrać w Gdyni. Nie będzie w międzyczasie wracać do domu, a pojedzie do ośrodka przygotowań w Gniewinie. - Każdy piłkarz, który przychodzi do Floty jest przygotowany na takie podróże i po tych kilkunastu godzinach spędzanych w autokarze te kilkaset kilometrów do Nowego Sącza nie robi większej różnicy. Najważniejsze, żeby jechać tam zmobilizowanym i wywalczyć awans - myśli pozytywnie Gąsiński.

Jeżeli Wyspiarze zrealizują plan, to mogą podjąć w następnej rundzie Widzewa Łódź, o ile ten poradzi sobie z Ursusem Warszawa. Czarnego scenariusza, czyli pożegnania po dalekiej, kosztownej i męczącej wyprawie do Nowego Sącza nie biorą pod uwagę. - Pomijając już temat wyjazdu na Sandecję, to ta drabinka jest dla nas nieźle rozlosowana i w tych rozgrywkach możemy powalczyć o coś fajnego. Nie ma się przecież co wstydzić, że Flota chce grać o najwyższe cele - podsumował Szymon Gąsiński.

Komentarze (1)
avatar
Maniono
16.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
nie podoba mi się ta reforma pucharu polski, wiadomo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ale to co jest atrakcyjne dla kibica Legii, Lecha czy Piasta niekoniecznie musi być takie dla kib Czytaj całość