Nowy szkoleniowiec Sandecji Nowy Sącz został zaprezentowany po meczu 3. kolejki z Miedzą Legnica, który obserwował z wysokości trybun i wnikliwie przyglądał się postawie swoich przyszłych podopiecznych.
- Chciałbym wyróżnić całą drużynę. To, co piłkarze pokazali mogło się podobać. Siedziałem na trybunach wśród kibiców i ci zauważyli postęp w porównaniu do poprzednich spotkań. Małe światełko jest, teraz musimy je pielęgnować, aby stało się dużym światłem. Chcielibyśmy od początku spokojnie pracować, bez "czary mary" - powiedział Ryszard Kuźma.
Największym sukcesem 51-letniego szkoleniowca jest mistrzostwo Polski zdobyte w 2010 roku z poznańskim Lechem. Kuźma pracował wtedy jako asystent Jacka Zielińskiego. Jako pierwszy trener pracował m.in. w Motorze Lublin, Stali Rzeszów, której jest wychowankiem, czy Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Sądecczyzna nie jest mu jednak obca.
- Cieszę się, że jestem w Nowym Sączu i mogę tu pracować. Przez długie lata byłem pośrednio związany z tym miastem, bo przyjeżdżałem na Sandecję m.in. z Motorem Lublin. Graliśmy też sparingi, kiedy prowadziłem Stal Rzeszów. Podobała mi się atmosfera, która tu panowała. Liczę na to, że ta wróci na sądecki stadion i również frekwencja się poprawi. Mam świadomość, że do tego potrzebne są wyniki. Czeka nas trochę pracy, a potem będą przyjemności - zapowiedział Kuźma.
Sandecja nie tylko słynie z wspaniałych kibiców, ale też z częstych zmian trenerów. Od kiedy sądeczanie występują na pierwszoligowym poziomie, drużynę prowadziło już (nie licząc tymczasowych) sześciu szkoleniowców, a Ryszard Kuźma jest siódmy.
- Nie liczy się, ilu było trenerów, zmian. Owszem Nowy Sącz był nazywany gorącym terenem i teraz dalej pewnie tak jest. Z drugiej strony moja średnia pracy w klubach to minimum 2 lata - odpowiedział ze spokojem nowy trener Sandecji.
Mirosław Hajdo nie ukrywał, że chciałby, aby biało-czarni zajęli w tym sezonie przynajmniej dziesiątą lokatę w lidze. Jego następca sam nie myśli o konkretnych pozycjach i również prezesi Sandecji takiej presji nie wywierają.
- Nie stawialiśmy sobie konkretnych celów. Głównym zadaniem jest poprawa obrazu tej drużyny, ustabilizowania jej i jakościowej poprawy. Wiadomo, każdy chciałby, żeby ten klub znalazł się w pierwszej połówce tabeli, ale konkretna pozycja nie jest celem nadrzędnym. Ważniejsza jest zmiana wizerunku. Chcemy drużyny, która będzie dumą całego miasta. Marzy mi się, żeby zapełnić trybuny i dać ludziom radość z gry Sandecji. To jest punkt wyjścia, co odpowiada mojej filozofii pracy z drużyną. Chcemy grać ofensywnie i nawiązać do Sandecji sprzed kilku lat. To nie jest tak, że ja teraz rzucam pustymi deklaracjami, a za dwa tygodnie ktoś stwierdzi, że jeszcze efektów nie widać, więc co ten trener wygadywał. Takie rzeczy nie zmieniają się z dnia na dzień, a to wymaga spokojnej pracy - zauważył szkoleniowiec.
Zmiana trenera zawsze nasuwa pytanie o roszady personalne wśród zawodników. Co prawda na te już nie zapowiadało się za kadencji Mirosława Hajdy, ale trzeba przyznać, że jeśli pierwszy skład sądeczan wygląda nieźle, to zaplecze już nie jest takie mocne i głównie składa się z młodzieżowców.
- Nie ulega wątpliwości, że ławka rezerwowych jest krótka. Są za to nowi zawodnicy, którzy z powodów formalnych nie zagrali jeszcze meczu. Okienko jest otwarte do końca czerwca, jeśli będzie taka potrzeba, pomyślimy jeszcze o wzmocnieniach - zakończył Ryszard Kuźma.