Być jak Szymkowiak, albo van Basten - rozmowa z Dariuszem Kołodziejem, pomocnikiem Górnika Zabrze

Dariusz Kołodziej przed trzema miesiącami przeniósł się z pierwszoligowego Podbeskidzia Bielsko-Biała do klubu Górnika Zabrze. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zdradza swoje wrażenia związane z grą w ekstraklasie, kto jest jego piłkarskim wzorem, mówi o współpracy z trenerem Henrykiem Kasperczakiem, a także zdradza co byłoby dla niego największym zaszczytem w sportowej karierze.

Marcin Ziach: Gdy rozmawialiśmy przed miesiącem, mówiłeś, że gra Górnika będzie z meczu na mecz coraz lepsza. Niestety nie potwierdziły się twoje słowa. Dlaczego?

Dariusz Kołodziej: - Ciężko mi powiedzieć co się dzieje. Gramy źle, nic nam nie wychodzi, a przed sezonem ogrywaliśmy przecież wszystkich. Nie wiem czy został popełniony jakiś błąd w przygotowaniach, czy problem tkwi w naszej psychice, ale na pewno nie jest tak jak być powinno.

Wszyscy wierzyli, że przełomowym momentem będzie zwycięstwo w meczu derbowym z Piastem.

- My też w to wierzyliśmy, ale okazało się to złudne. Dobre spotkanie zagraliśmy ze Śląskiem Wrocław, ale pechowo przegraliśmy. Bardzo dobry też był w naszym wykonaniu mecz w Katowicach, w którym strzeliliśmy cztery bramki. Gramy trochę w kratkę i myślę, że musimy popracować nad tym, żeby było z meczu na mecz coraz lepiej.

Kibice Górnika za kadencji Ryszarda Wieczorka uważali, że drużyna gra przeciwko niemu, a gdy przyjdzie nowy trener wszystko wróci do normy.

- Te oskarżenia są nonsensowne. Nigdy nie było czegoś takiego jak gra przeciwko trenerowi. Jesteśmy drużyną, która gra ku chwale klubu, a także pracujemy na własne nazwisko, a zawsze lepiej i przyjemniej jest usłyszeć pochwały własnej osoby niż słowa krytyki. Mam nadzieję, że niebawem uda nam się zacząć pracować na chwałę Górnika i na własną promocję.

Gdybyś wiedział, w jakiej sytuacji będzie Górnik po siedmiu ligowych kolejkach, zdecydowałbyś się latem na przeprowadzkę z Bielska do Zabrza?

- Jak najbardziej tak. Gra w ekstraklasie była zawsze moim marzeniem i jestem szczęśliwy, że tu jestem. Górnik to wielki klub, z wielką tradycją i wspaniałymi, oddanymi kibicami. Jest tutaj atmosfera na sukces i wierzę z całego serca, że z Górnikiem ten sukces osiągnę.

Jesteście obecnie na ostatnim miejscu w tabeli. Macie świadomość, że obecnie grozi wam realnie spadek?

- Wiemy jaką pozycję zajmujemy i wiemy, że musimy się jak najszybciej obudzić, bo czołówka ucieka. Jesteśmy realistami, wiemy, że mamy większe aspiracje niż walka o utrzymanie i musimy te aspiracje wreszcie pokazać w pełni. Poza tym sezon nie ma siedmiu kolejek, a trzydzieści, więc wszystko jeszcze przed nami.

Nie jesteś jednak w Zabrzu kluczowym zawodnikiem. Nie uważasz, że powinieneś grać w pierwszym składzie?

- Rywalizacja o miejsce w składzie jest bardzo duża. Każdy z zawodników musi dać z siebie wszystko by zaskarbić sobie uznanie trenera, a co za tym idzie wskoczyć do pierwszej jedenastki. Ja na każdym treningu chcę pokazać się z jak najlepszej strony i wywalczyć sobie pewne miejsce w pierwszym składzie. Czy i kiedy to nastąpi, nie zależy już tylko ode mnie, ale wierzę, że będę grał w pierwszym składzie Górnika.

Po słabszym starcie kibice domagali się, żebyś zastępował w pierwszym składzie weterana Jerzego Brzęczka.

- Jurek Brzęczek to świetny, doświadczony pomocnik, od którego także ja mogę się wiele nauczyć. Jest świetnym kapitanem, który ma posłuch w drużynie i każdy liczy się z jego słowem. Także na boisku jest wzorcem dla młodszych zawodników i wnosi wiele dobrego do naszej gry. Jestem przekonany, że Jurek zrobi jeszcze wiele dla Górnika i będzie czołowym zawodnikiem przez dłuższy okres czasu. A ja mam okazję przez każdy trening z nim stawać się coraz lepszym piłkarzem.

Może więc powinieneś zająć w pierwszej jedenastce miejsce zawodzącego Serba, Marko Bajicia?

- Marko jest dla nas bardzo cennym zawodnikiem, który dużo walczy w środku pola i ma zadania w defensywie, mniej włączając się do ofensywy. Nie jestem chyba typem zawodnika jak Marko, bo mnie zawsze ciągnęło do strzelania bramek. Jeśli trener zdecyduje, że zasługuję na miejsce w składzie, na pewno znajdzie dla mnie odpowiednią pozycję. Ja jestem gotów zagrać wszędzie i nie chcę nikogo wygryźć ze składu innym sposobem niż uczciwą rywalizacją. Fair play przede wszystkim.

Jeśli wspomniałeś o strzelaniu bramek, w Podbeskidziu strzeliłeś ich w poprzednim sezonie czternaście.

- Tak, dla Podbeskidzia strzelałem częściej, ale tam też byłem podstawowym zawodnikiem. Większość bramek strzelałem poprzez uderzenia z dystansu, co jest chyba moim największym atutem. W ekstraklasie na razie bramki nie strzeliłem, ale na pewno nie poddaję się i mam zamiar jeszcze kilka bramek dla Górnika w tym sezonie strzelić.

Nie strzeliłeś jeszcze w ekstraklasie, ale w Pucharze Ekstraklasy już tak. Jak wspominasz to trafienie?

- Wspominam je bardzo dobrze. To było w meczu Pucharu Ekstraklasy z Odrą Wodzisław. Uderzyłem wtedy z 20 metrów i udało mi się zdobyć pierwszą bramkę dla Górnika i w ogóle pierwszą bramkę w tym meczu. Szkoda, że ten mecz przegraliśmy, ale wierzę, że jeszcze wiele bramek zdobędę dla Górnika i to nie tylko w Pucharze Ekstraklasy, lecz także w lidze i Pucharze Polski. I co najważniejsze, liczę, że będą to bramki dające nam zwycięstwo.

Do Zabrza na treningi dojeżdżasz codziennie z Bielska-Białej. Nie żal ci na to czasu i zachodu?

- Mam w Bielsku fajne miejsce, w którym mieszkam i tam czuję się dobrze. Pewnie za jakiś czas przeprowadzę się do Zabrza, ale nie spieszy mi się z tym. Na pewno dojazdy są nieco uciążliwe, ale myślę, że jest to warte zachodu, bo do Bielska-Białej mam duży sentyment. Poza tym po drodze zabieram też Przemka Pitrego, który mieszka w Pszczynie, więc jest nam razem raźniej (śmiech).

Jaki jest twój piłkarski wzór, którego naśladujesz, lub któremu chciałbyś kiedyś dorównać?

- Mój wzór od wielu lat jest jeden - Mirosław Szymkowiak. Pamiętam jego świetne mecze w Wiśle i reprezentacji Polski. On miał taki przegląd pola, że miewało się wrażenie, że ma oczy dookoła głowy. To był zawodnik kompletny. Szkoda, że musiał w takim momencie zakończyć karierę, bo mógł naprawdę jeszcze wiele osiągnąć w polskiej piłce. Ostatnio był na naszym meczu jako dziennikarz Canal Plus, więc podszedłem i chwilę sobie porozmawialiśmy. To moim zdaniem jeden z najlepszych rozgrywających ostatnich lat polskiej piłki nożnej.

Wzorujesz się tylko na "Szymku" czy może także na kimś innym? Obserwując twój styl gry, odnoszę wrażenie, że jest jeszcze jedna, pomarańczowa wielka gwiazda...

- Wiem o kim mówisz, Marco van Basten. Tak, rzeczywiście przez lata ten człowiek mi imponował swoją grą i na pewno jest dla mnie swoistym wzorem. Imponował mi tym, że mimo że grał jako napastnik, często włączał się w rozgrywanie piłki, a jeśli się strzela chyba dziewięćdziesiąt bramek w Serie A, to znak, że to wielki zawodnik. Na pewno chciałbym kiedyś mu dorównać, ale w Milanie raczej nigdy nie zagram, dlatego będę upierał się przy Szymkowiaku (śmiech).

I Szymkowiak i van Basten grali w swoich reprezentacjach narodowych. Dariusz Kołodziej także o tym marzy?

- Oczywiście, że tak. Gra dla kadry to dla zawodnika największe wyróżnienie i na pewno każdy zawodnik chciałby kiedyś tego zaszczytu dostąpić, ja także. Wiem, że w obecnej sytuacji raczej na najbliższe zgrupowania kadry nie zostanę powołany, ale kto wie, może za rok czy dwa będzie mi to dane. Wiem, że w tej kwestii wiele zależy ode mnie samego, dlatego chcę w każdym meczu dawać z siebie wszystko, grać jak najlepiej, żeby inni to docenili, a selekcjoner miał powody, by wpisać moje nazwisko na swoją listę.

Było ci dane pracować już z trenerem tak wielkiej klasy jak Henryk Kasperczak?

- Nie, jeszcze nigdy i jestem szczęśliwy, że teraz mi się to udało. Trener Kasperczak to wielka osobowość, która w piłce nożnej osiągnęła już bardzo wiele. Ma olbrzymi autorytet w drużynie i nikt nie waży się mu przeciwstawić. Jestem pewny, że on poprowadzi Górnika ku wielu wielkim sukcesom, bo każdy z nas z każdym treningiem pod jego wodzą staje się lepszym piłkarzem. Ten trener wprowadza nas w europejskie tajniki futbolu, które dotychczas wielu z nas były nieznane.

Treningi prowadzone przez Henryka Kasperczaka bardzo się różnią od tych pod wodzą Ryszarda Wieczorka?

- Przy treningach u trenera Wieczorka większy nacisk stawiano na przygotowanie fizyczne, siłowe. Treningi prowadzone przez trenera Kasperczaka to więcej taktyki, gry piłką. Na pewno obaj ci trenerzy są bardzo dobrymi szkoleniowcami i jestem szczęśliwy, że było mi dane z nimi współpracować. Ja nadal rozwijam się piłkarsko, więc zarówno trener Wieczorek, jak i teraz trener Kasperczak mają duży wkład w mój sportowy rozwój.

W niedzielę czeka was bardzo ciężki mecz z Wisłą Kraków, z którą Górnik nie wygrał już od dziewięciu lat. Wierzycie, że uda wam się przełamać tą fatalną passę?

- Każdy zawodnik wychodzi na murawę z myślą walki o zwycięstwo. Nie myśli się wówczas o jakichś statystykach czy niekorzystnych rezultatach. Najważniejsza jest teraźniejszość i tak samo będzie w niedzielę. Wisła to na pewno bardzo silny przeciwnik i ciężko w nas upatrywać faworyta tego spotkania, ale to na Wiśle będzie ciążyć presja wyniku i myślę, że mamy szansę to wykorzystać. Musimy jednak zagrać w pełni skoncentrowani i grać mądrze z tyłu.

Myślisz, że fakt iż podopieczni Macieja Skorży zagrają w czwartek mecz Pucharu UEFA z Tottenhamem Hotspur może być dla was jakąś dodatkową szansą?

- Wisła jest silna tym, że ma bardzo silną, wyrównaną kadrę. Jeśli w Wiśle dochodzi do zmiany, to na boisku pojawia się równorzędny zawodnik, który jest tak samo groźny jak zmieniany. Będziemy musieli nastawić się na ciężkie spotkanie, ale na pewno nie zakładamy w ciemno, że z Wisłą przegramy, bo to nie miałoby sensu. W niedzielę zagramy o zwycięstwo.

Będą jakieś szczególne niuanse taktyczne w tym spotkaniu?

- Na pewno trener Kasperczak i sztab szkoleniowy dobrze rozpracują Wisłę. Najwięcej jednak zależeć będzie od realizacji założeń taktycznych przez nas na boisku. Jestem jednak przekonany, że jeśli dobrze zrealizujemy założenia trenera, to jesteśmy w stanie nawet z Wisłą powalczyć o korzystny rezultat.

Ostatnie pytanie. Jakie są cele Dariusza Kołodzieja na najbliższy czas?

- Na pewno chciałbym żeby Górnik zaczął wreszcie wygrywać. Chciałbym także grać częściej i lepiej. Poza tym wciąż czekam na pierwszą bramkę w ekstraklasie. Przed rokiem marzyłem, żeby w najwyższej klasie rozgrywkowej zagrać. Teraz gdy już tu jestem, muszę sobie stawiać nowe, ambitniejsze cele.

Źródło artykułu: