Jesteśmy w stanie wygrać z każdym - rozmowa z Mariuszem Zganiaczem, pomocnikiem Piasta Gliwice

Ostatnio Mariusz Zganiacz nie ma łatwego życia w Piaście. Nie może on bowiem wrócić do łask trenera po odniesionej i wyleczonej już kontuzji. Pomocnik wierzy jednak, że odzyska miejsce w składzie.

Sebastian Kordek
Sebastian Kordek

Sebastian Kordek: W sparingu z Karpatami Krosno zagrałeś w końcu w pierwszej drużynie. Ostatnio nie miałeś bowiem dobrej passy i występowałeś w rezerwach. Jak czułeś się na boisku?

Mariusz Zganiacz: Wszedłem na plac gry w drugiej połowie i czułem się nie najgorzej. Chociaż wolę grać w środku pola, a nie jako podwieszony napastnik. A taką rolę dostałem w Krośnie.

Liczysz, że teraz będziesz dostawał więcej szans w ekstraklasie?

- Cały czas ciężko pracuję i wierzę, że dostanę swoją szansę. Jestem pewien, że wtedy już pierwszego składu nie opuszczę.

Ostatnimi czasy miałeś duże problemy zdrowotne...

- Runda jesienna poprzedniego sezonu była moją najlepszą w karierze, ale po niej nabawiłem się kontuzji trzeszczki. Po jej wyleczeniu miałem szytą wargę, a gdy ta wróciła do normalnego wyglądu, to złapałem kolejny uraz... Tym razem pojawiły się problemy z przyczepem czworogłowym, więc praktycznie sześć miesięcy miałem z głowy.

Jednak teraz jesteś już zdrowy, a nadal nie grasz. Czym trener argumentuje to, że na ciebie nie stawia?

- Szkoleniowiec nie rozmawiał ze mną osobiście o powodach mojego wypadnięcia ze składu. Doszły mnie jednak słuchy, że nie gram, bo nie wywiązywałem się z zadań taktycznych. Tyle że jak miałem to robić, skoro byłem kontuzjowany? Takie tłumaczenie nie jest wobec mnie w porządku.

Kibice Piasta domagają się twojego powrotu do wyjściowej jedenastki. Na forach internetowych nietrudno znaleźć posty wyrażające niezadowolenie z tego, że Mariusz Zganiacz siedzi na trybunach.

- Cieszę się, że kibice chcą mojego powrotu na boisko. Mogę im tylko powiedzieć, że robię na treningach wszystko, żeby wrócić do składu, ale niestety nie wszystko zależy ode mnie.

Ostatnio nie wygraliście kilku spotkań z rzędu. Można już mówić o kryzysie?

- Ciężko powiedzieć. Nie ulega wątpliwości, że nie udało się wygrać już pięciu kolejnych meczów, ale chyba jest za wcześnie, aby mówić o kryzysie. Mam nadzieję, że po zwycięstwie nad Karpatami Krosno zaczniemy znowu wygrywać w lidze i będziemy szli w górę tabeli.

Gdy w tej chwili patrzysz na tabelę, to myślisz...

- Naszym celem jest awans do najlepszej ósemki. Na razie się w niej znajdujemy, choć zdaję sobie sprawę, że przed nami duże trudniejsze mecze, niż dotychczas. Mimo tego jesteśmy w stanie wygrać z każdym.

W piątek zagracie na wyjeździe z Wisłą Kraków. Jakie nastroje panują w drużynie przed tym pojedynkiem?

- Wszyscy są bojowo nastawieni, bo wiemy, że jest to dla nas bardzo mecz. Wisła w tym sezonie gra bardzo dobrze, ale na pewno się przed nią nie położymy. Wyjdziemy na boisko i będą nas interesowały tylko trzy punkty. Zrobimy wszystko, żeby je zdobyć.

W poprzednim sezonie dwukrotnie okazaliście się lepsi od Białej Gwiazdy, zwyciężając 2:0 u siebie i 2:1 przy Reymonta. W obecnych rozgrywkach pokonaliście na wyjeździe Cracovię. Kraków jest dla was zatem bardzo gościnny.

- Drużyny z Krakowa jak na razie nam leżą. Mam nadzieję, że i tym razem będziemy lepsi i trzeci raz z rzędu wygramy z Wisłą. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że czeka nas ciężkie spotkanie.


Jak oceniasz swoje szanse na występ w tym starciu?

- Trudno coś wyrokować. Na treningach z pewnością będę walczył i robił wszystko, żeby zagrać. Jednak to trener ustala skład i wszystko zależy od niego.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×