Bajeczny mecz w Poznaniu! Lech w fazie grupowej Pucharu UEFA!

Gol w doliczonym czasie dogrywki zapewnił Lechowi awans do fazy grupowej Pucharu UEFA! Piłkarze Franciszka Smudy stoczyli zacięty 120-minutowy bój z Austrią Wiedeń i zakończyli go happy endem. Kolejorz zwyciężył 4:2, ale aż trzy bramki w tym spotkaniu padły w dogrywce. Charakter poznaniaków został wystawiony na poważną próbę, bowiem aż dwukrotnie wynik był korzystny dla wiedeńczyków. Ostatnie słowo należało jednak do ekipy Franciszka Smudy i to ona pozostaje w grze o Puchar UEFA.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Początek spotkania był bardzo dobry w wykonaniu gospodarzy. Poznaniacy szybko objęli inicjatywę i przypuścili szturm na bramkę Austrii. Bardzo agresywnie atakowali rywala już na jego połowie i właśnie dzięki temu w 10. minucie objęli prowadzenie. Sławomir Peszko wściekle atakował Mario Majstrovicia i zmusił go do popełnienia kardynalnego błędu. Obrońca drużyny z Wiednia podał piłkę na 16. metr wprost pod nogi Hernana Rengifo. Peruwiańczyk bez trudu minął Sabolcsa Safara i skierował futbolówkę do pustej bramki. Trybuny stadionu przy ul. Bułgarskiej oszalały, a Kolejorz odrobił straty ze spotkania wyjazdowego już po dziesięciu minutach gry.

Po upływie kwadransa powinno być już jednak 2:0 dla gospodarzy. Potężny strzał z dystansu oddał Rafał Murawski, a zdezorientowany Safar tylko odprowadzał piłkę wzrokiem. Ta odbiła się od poprzeczki i spadła wprost na głowę Rengifo. Napastnik Lecha uderzył nie do obrony i wydawało się, że lechici obejmą dwubramkowe prowadzenie. Ale nic z tego! Cypryjski sędzia Costas Kapitanis gola nie uznał, gdyż stwierdził, że podczas oddawania strzału głową Peruwiańczyk faulował rywala. Była to bardzo dyskusyjna decyzja.

W dalszej części pierwszej połowy lechici tak groźnych sytuacji już nie wypracowali, bo zdecydowanie lepiej zaczęli grać Austriacy. Drużyna Karla Daxbachera przejęła inicjatywę i zaczęła stwarzać spore zagrożenie pod bramką Krzysztofa Kotorowskiego. Opatrzność czuwała nad poznaniakami w 22. minucie, gdy po centrze Milenko Acimovicia w polu karnym Lecha doszło do kolosalnego zamieszania. Dwukrotnie próbował uderzać Rubin Okotie, ale najpierw obronił golkiper Kolejorza, a przy kolejnym strzale piłkę z linii bramkowej wybił Manuel Arboleda.

Poznańska publiczność mogła odetchnąć, ale nie na długo. Po kolejnych siedmiu minutach sporo strachu napędził gospodarzom Jocelyn Blanchard, który zdecydował się na uderzenie z dystansu i posłał piłkę obok słupka.

W szeregach gości bardzo ruchliwy był Okotie, który nękał poznańskich obrońców i często był adresatem podań kolegów. Takowe otrzymał choćby w 38. minucie, gdy wprost na jego głowę zagrał Majstrović. Czarnoskóry napastnik nie potrafił jednak ucelować między słupki. Już po chwili po drugiej stronie boiska spudłował z kolei Semir Stilić. Pomocnik Kolejorza przeprowadził indywidualną akcję, którą kończył technicznym strzałem z dystansu. Piłka minęła jednak spojenie słupka z poprzeczką o metr.

W pierwszej połowie więcej ciekawych akcji już nie mieliśmy, natomiast po zmianie stron niezłą grę kontynuowali goście. Wiedeńczycy nadal starali się agresywnie atakować lechitów i stworzyli dwie bardzo groźne sytuacje. Najpierw z narożnika pola karnego mocno uderzał Okotie, ale Kotorowski stanął na wysokości zadania. W 52. minucie golkiper Kolejorza interweniować już nie musiał, choć znów zapachniało golem dla Austrii. Piłkarze Karla Daxbachera niekonwencjonalnie rozegrali rzut wolny. Acimović zagrał w pole karne po ziemi, a na 11. metrze do strzału doszedł Emin Sulimani. Nie potrafił jednak przymierzyć na tyle dobrze, by ucelować w światło bramki.

W 61. minucie fatalny błąd popełnił Rafał Murawski. Pomocnik Lecha pojawił się we własnym polu karnym przy centrze Mario Baziny i zagrał piłkę ręką. Costas Kapitanis nie miał wątpliwości i wskazał na "wapno". Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Acimović i na stadionie przy ul. Bułgarskiej zrobił się remis.

Gospodarze mogli jednak bardzo szybko odzyskać prowadzenie, gdyż w 65. minucie mieli aż dwie wymarzone okazje na drugie trafienie. Najpierw jednak Austrię uratował Joachim Standfest, który wybił piłkę z linii bramkowej, a już po chwili po centrze z rzutu rożnego minimalnie przestrzelił Arboleda.

Później dość długo na boisku panowali wiedeńczycy i kibice Lecha zaczynali powoli tracić nadzieję na dobry wynik. W 85. minucie jednak gospodarze zdecydowali się na jeszcze jeden zryw i, ku ogromnej radości poznańskiej publiczności, strzelili drugiego gola. W roli asystenta wystąpił Robert Lewandowski, który zgrał piłkę głową wprost do niepilnowanego Peszki, a ten nie miał żadnych kłopotów z pokonaniem Safara. Jakby tego było mało już w doliczonym czasie gry poznaniacy mogli trafić do siatki także po raz trzeci. Świetną centrą niemal z połowy boiska popisał się Zlatko Tanevski, a do futbolówki wyskoczył Lewandowski. Szczęście było blisko, gdyż uderzenie byłego napastnika Znicza Pruszków było minimalnie niecelne.

Ostatecznie żadna z drużyn bramki już nie strzeliła i cypryjski arbiter zarządził dogrywkę. Emocji w niej nie zabrakło. Jako pierwsi cieszyli się poznaniacy, a konkretnie Lewandowski, którego strzał z dystansu po rykoszecie znalazł drogę do siatki bezradnego w tej sytuacji Safara. Odpowiedź wiedeńczyków, ku rozpaczy poznańskiej widowni, była jednak natychmiastowa. Pięknym szczupakiem Kotorowskiego pokonał Matthias Hattenberger, który w bliskiej odległości od bramki zdołał uwolnić się spod krycia gospodarzy. Po tych golach stało się jasne, że o losach awansu do fazy grupowej Pucharu UEFA na pewno nie zdecyduje konkurs rzutów karnych.

W drugiej połowie dodatkowego czasu Austriacy musieli sobie radzić w dziesięcioosobowym składzie, bowiem drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał strzelec dwóch bramek w pierwszym starciu obu drużyn, Franz Schiemer.

Poznaniacy w dalszym ciągu starali się atakować, ale bardzo długo nie potrafili sforsować defensywy Austriaków. Udało im się to dopiero w doliczonym czasie dogrywki. Strzelcem "złotej" bramki okazał się Rafał Murawski, który dopadł do piłki po fatalnym kiksie jednego z obrońców i mocnym uderzeniem po ziemi zmusił Safara do kapitulacji. Gol w 121. minucie spotkania sprawił, że wiedeńczycy nie mieli już ani chwili na odrobienie strat i stadion przy ul. Bułgarskiej oszalał z radości. Lech jako jedyna polska drużyna w obecnym sezonie zagra w fazie grupowej Pucharu UEFA!

Lech Poznań - Austria Wiedeń 4:2 (1:0, 2:1, 3:2)
1:0 - Rengifo 10'
1:1 - Acimović (k.) 61'
2:1 - Peszko 85'
3:1 - Lewandowski 98'
3:2 - Hattenberger 100'
4:2 - Murawski 120+1'

Składy:

Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Arboleda, Tanevski (112' Djurdjević), Wilk, Peszko, Injac (84' Reiss), Murawski, Stilić, Rengifo, Lewandowski.

Austria Wiedeń: Safar - Majstrović, Bąk, Schiemer, Standfest, Sulimani (69' Kramer), Hattenberger, Acimović, Blanchard, Okotie (102' Diabang), Bazina (107' Madl).

Żółte kartki: Tanevski, Arboleda, Peszko, Kotorowski, Stilić, Reiss (Lech) oraz Hattenberger, Acimović, Schiemer, Majstrović, Bąk (Austria).

Czerwona kartka: Schiemer /105+1' za drugą żółtą/ (Austria).

Sędzia: Costas Kapitanis (Cypr).

Widzów: 23 500.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×