W sobotę zawodnik rozegrał pełne spotkanie w rezerwach gliwiczan przeciwko Swornicy Czarnowąsy. - Na pewno nie jest to kara, raczej przyjemność. Zawsze jest to okazja do tego, aby sobie pograć w piłkę. Zresztą to była inicjatywa wszystkich chłopaków, którzy wystąpili w rezerwach, a przecież było ich sporo. Poszliśmy do trenerów i zaproponowaliśmy im takie rozwiązanie. Inna sprawa, że tym samym zabraliśmy miejsce w składzie chłopakom z rezerw, ale już ich za to przeprosiliśmy (śmiech) - powiedział Damian Zbozień, obrońca Piasta Gliwice.
W tym samym pojedynku zagrał Tomas Docekal. Czech popisał się trzema bramkami i skompletował hat-tricka. - Fajnie, że Tomas skompletował hat-tricka. A pamiętajmy, że zagrał na nietypowej dla siebie pozycji, bo na skrzydle, a przecież jest napastnikiem. Starałem mu się podpowiadać, bo biegaliśmy po tej samej stronie boiska i mam nadzieję, że moje rady jakoś mu pomogły. Na pewno mu się to przyda i doda więcej wiary w siebie - skomentował defensor.
Piastunkom ostatnio nie idzie. Nie wygrały one już od sześciu spotkań - wliczając w to potyczkę pucharową - i sytuacja w tabeli robi się nieciekawa. - Siedzi w nas sportowa złość, ponieważ nie udało się wygrać już od dawna. Potrzebna jest odpowiednia reakcja, skoro nam nie idzie i musimy pokazać to już w meczu z Widzewem. Za wszelką cenę trzeba zgarnąć komplet punktów - podkreślił "Zboziu". - Wprawdzie straciłem miejsce w składzie, ale taka jest piłka. Panuje duża rywalizacja w drużynie i trzeba zrobić wszystko, aby wrócić do gry - dodał.
Jak zawodnik ocenia swoje szanse na powrót do wyjściowego składu już w piątek przeciwko Widzewowi Łódź? - Jeśli zagram, to na pewno dam z siebie wszystko. Mam nadzieję, że pokażę się z jak najlepszej strony. To jednak nie jest najważniejsze. Priorytetem są trzy punkty, a spotkanie z Widzewem będzie z tych za sześć. Chcemy zwyciężyć, aby wrócić na odpowiednie tory - przyznał były gracz Legii Warszawa.