Niecały kwadrans przed końcem meczu Podbeskidzia z Jagiellonią przy linii bocznej starli się Ugochukwu Ukah z Łukaszem Żegleniem. Obaj upadli na boisko, a obrońca Jagiellonii przy tej sytuacji dotknął piłkę ręką. Sędzia, mimo uwag zawodników z Białegostoku, nie miał wątpliwości i pokazał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę Nigeryjczykowi z włoskim paszportem. Zdaniem wielu obserwatorów kartka należała się także Żegleniowi za nadepnięcie stopą na nogę zawodnika. - Czułem, że to ja byłem faulowany na boisku. Padłem na ziemię, a rywal całą stopę miał na moim kolanie. Nie pamiętam momentu, kiedy dotknąłem piłkę ręką po padnięciu na murawę. Sędziowie czasami muszą spokojniej analizować takie sytuacje. Wiem, że jest bardzo mało czasu, że wszystko szybko się rozgrywa, ale trzeba mieć chłodną głowę - skomentował całą sytuację Ukah.
Mimo straty jednego zawodnika Jagiellonia utrzymała korzystny wynik do końca spotkania i wywiozła kolejne trzy punkty. - Wielkie brawa dla chłopaków. Broniliśmy się do końca, aby zdobyć ważne punkty. Jestem bardzo zadowolony z tego rezultatu - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Ukah.
Obrońca drużyny z Białegostoku zagrał dobre spotkanie i jak sam przyznał, jest w coraz lepszej formie. - Drugi mecz gramy na "zero" z tyłu. Jest dobra, zdrowa rywalizacja w zespole. Czuję się coraz pewniej. Chcę być tym Ukahem, który grał w Widzewie. Mam nadzieję, że będę dalej tak grał - zaznaczył piłkarz.
Piłkarze Jagiellonii wskoczyli już na trzecią lokatę w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Czy białostoczanie namieszają w tym sezonie w lidze? - Po meczu, który wygrywa się 6:0 każdy oczekuje kolejnego wysokiego zwycięstwa, ale to jest bardzo trudne. Byliśmy skupieni na zadaniach, które trener nam zlecił. Byliśmy skoncentrowani, walczyliśmy do końca. Wykonaliśmy dobrą robotę - zakończył Ukah.