Emocje przedniej marki - relacja z meczu Stomil Olsztyn - PGE GKS Bełchatów

Po dobrej grze Stomil Olsztyn przegrał na własnym stadionie z PGE GKS Bełchatów 2:3. Spotkanie obfitowało w zwroty akcji, a kibice obejrzeli aż 5 trafień. Jednym słowem mecz mógł się podobać.

W pierwszej połowie zdecydowanie lepszą drużyną byli faworyzowani goście. Podopieczni Kamila Kieresia zdominowali gospodarzy i raz za razem zagrażali bramce Piotra Skiby.

Szturm na bramkę gospodarzy rozpoczął się w w 11. minucie, kiedy to Kamil Wacławczyk wypuścił w uliczkę Michała Maka, ale strzał młodego gracza gości wybronił bramkarz Stomilu. W 17. minucie Mateusz Mak dośrodkował z prawej strony boiska, a do strzału szczupakiem złożył się Bartłomiej Bartosiak. Wydawało się, że piłka nieuchronnie zmierza do bramki, ale w sobie tylko znany sposób jej lot zmienił Janusz Bucholc. Obrońca gospodarzy rozgrywał w niedzielne popołudnie bardzo dobry mecz co potwierdził w 37. minucie pięknie uderzając głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Grzegorza Lecha. Mimo iż stroną dominującą byli goście to dzięki trafieniu stopera gospodarze niespodziewanie objęli prowadzenie. Reakcja trenera bełchatowian na straconego gola była tak ekspresyjna, że z dziennikarskiego punktu widzenia nie nadaje się na opis i publikację. Trener Kiereś w niecenzuralnych słowach komentował pod nosem to co się wydarzyło, a w przerwie urządził swoim piłkarzom "piekło w szatni".

Być może właśnie dzięki tym ostrym słowom, na drugą połowę wyszedł inny GKS. Różnica polegała jedynie na tym, że przyjezdni zaczęli grać skuteczniej, bo okazji bramkowych stwarzali równie dużo co w pierwszej odsłonie.

Kwadrans po przerwie olsztyńskim kibicom przypomniał się Paweł Baranowski, który przed przejściem do PGE GKS Bełchatów, grał 3 sezony w niebiesko-białych barwach. Obrońca gości wygrał powietrzną walkę z obrońcą i z bliska celnie strzelił głową. Przyjezdni poszli za ciosem i w 66. minucie objęli prowadzenie. Michał Mak wykorzystał prostopadłe podanie i uderzył płasko obok wybiegającego bramkarza.

Szybkie dwa gole i odwrócenie wyniku uspokoiło bełchatowian, a w gospodarzy wstąpiła sportowa złość. Na efekty takiej postawy nie musieliśmy długo czekać. W 76. minucie prawym skrzydłem przedarł się Bucholc, a z jego centry skorzystał Tomasz Bzdęga. Skrzydłowy olsztynian, pełniący w niedzielę rolę napastnika, idealnie wybiegł do piłki i mocnym strzałem pod poprzeczkę przy bliższym słupku, wyrównał na 2:2.

Radość miejscowych trwała równo minutę. Tuż po wznowieniu gry od środka, Szymon Sawala chytrym podaniem otworzył drogę do bramki Michałowi Makowi, a ten zachował zimną krew i zdobył swojego drugiego gola w tym spotkaniu.

Do ostatniego gwizdka pozostawało 16. minut i Stomil starał się atakować. Defensywa PGE GKS nie była tego dnia monolitem i broniła się dość chaotycznie, ale wytrwała do końca, często wybijając piłkę na oślep. Gospodarze podjęli rękawice i zgodnie z przedmeczowymi obietnicami postawili się faworytowi. Ambitna gra i 2 zdobyte gole jednak nie wystarczyły na spadkowicza, ale kibice zgromadzeni na olsztyńskim stadionie obejrzeli bardzo dobre zawody.

Stomil Olsztyn - PGE GKS Bełchatów 2:3 (1:0)

1:0 - Janusz Bucholc 37'
1:1 - Paweł Baranowski 61'
1:2 - Michał Mak 66'
2:2 - Tomasz Bzdęga 76'
2:3 - Michał Mak 77'

Składy:

Stomil Olsztyn: Piotr Skiba - Janusz Bucholc, Arkadiusz Koprucki, Dawid Kucharski, Kamil Hempel, Paweł Głowacki, Bartosz Papka (87' Szymon Kaźmierowski), Łukasz Jegliński, Daniel Michałowski, Grzegorz Lech, Tomasz Bzdęga.

PGE GKS Bełchatów: Arkadiusz Malarz - Adrian Basta, Maciej Wilusz, Paweł Baranowski, Marcin Flis, Mateusz Mak, Szymon Sawala, Patryk Rachwał (46' Grzegorz Baran), Michał Mak, Kamil Wacławczyk, Bartłomiej Bartosiak (46' Andreja Prokić).

Żółte kartki: Paweł Głowacki, Grzegorz Lech (Stomil) oraz Maciej Wilusz, Grzegorz Baran, Michał Mak (GKS).

Sędzia: Jacek Małyszek (Lublin).

Komentarze (0)