Wszystko w piłce jest możliwe - wypowiedzi po meczu GKS Katowice - Górnik Łęczna

GKS Katowice po bardzo emocjonującym meczu uległ Górnikowi Łęczna. Górnik na prowadzenie wyszedł dopiero w 93. minucie. Piłkarze z Katowic byli po tym spotkaniu bardzo przygnębieni. Goście natomiast tryskali humorem i podkreślali, że w poprzednim meczu to oni byli w podobnej sytuacji.

Krzysztof Chrobak (trener Górnika Łęczna): Na pewno mecz bardzo atrakcyjny dla kibiców, duża dramaturgia. Natomiast dużo mniej atrakcyjny dla trenerów. Jestem tym zwycięstwem podbudowany. Było nam to bardzo potrzebne po dwóch porażkach z rzędu. Bardzo się obawiałem tego meczu. Szczególnie, jeśli chodzi o stronę fizyczną, bo zespół nie odbudował się niestety do dzisiaj. Pierwsza faza meczu wskazywała na to, że byliśmy troszkę wolniejsi i brakowało nam dokładności. Z czasem to zniwelowaliśmy i w końcówce wyglądaliśmy dosyć dobrze. Mecz atrakcyjny. Było sporo sytuacji podbramkowych. Pięć bramek, a mogło być ich dużo więcej. Spotkanie mogło się ułożyć bardzo różnie. Obie strony miały szanse na zwycięstwo. Nie ma, co ukrywać, w końcówce dopisało nam odrobinę szczęścia. Może ta odrobina to jest za mało, bo chyba dużo szczęścia. Mam nadzieję, że będzie to impuls dla mojej drużyny.

Adam Nawałka (trener GKS-u Katowice): Sytuacje te, które są trzeba wykorzystywać, bo później z czasem drużyna popełnia błędy. I te błędy zostały faktycznie wykorzystane przez przeciwnika. Natomiast na pewno nie ma, co tutaj narzekać na pecha. Zwycięstwo musi być wywalczone na boisku. Co do zaangażowania nie mogę mieć dzisiaj pretensji do zawodników, bo starali się grać do ostatniej minuty. Ale jeśli chodzi o wartości piłkarski to nie były one takie, jak być powinny, przez 90 minut. I między innymi stąd jest taki wynik. Były dobre momenty, ale były również bardzo słabe.

Edward Klejdinst (dyrektor sportowy Górnika Łęczna): Po takim meczu piłkarze mogą być w siódmym niebie, to nie ulega wątpliwości. Patrząc z góry widać było jednak pewne błędy i niedociągnięcia, jeśli których nie wyeliminujemy to w następnych meczach będzie nam bardzo trudno. Trzeba powiedzieć, że dopisało nam szczęście, ale myślę, że byliśmy drużyną bardziej dojrzałą. Wytrzymaliśmy napór. Bilans szczęścia musi wyjść na zero. Nie udało nam się na Koronie, udało się teraz.

Jakub Wierzchowski (Górnik Łęczna): Wszystko w piłce jest możliwe. Ostatnio przegraliśmy bardzo pechowo i myślę, że dzisiaj wszystko się wyrównało. Nie wiem czy z przebiegu spotkania zasłużyliśmy na przegraną. Czasami do dobrej gry potrzebny jest jakiś impuls i był taki (mowa o czerwonej kartce dla Karwana - przyp. red.). Podziałało i w końcu coś drgnęło. Po raz kolejny pokazaliśmy, że mamy charakter i potrafimy z przegranej wyciągnąć wynik na naszą korzyść.

Grazvydas Mikulenas (GKS Katowice): Te dwie połowy były jak dwa różne bieguny. Nie wiem, z czego się to brało, ale ta druga połowa wyglądała na pewno nie tak, jak powinna. Do Szymona nie będziemy mieli żadnych pretensji (Kapias faulował w polu karnym w 93. minucie a sędzia odgwizdał karnego, po którym padł zwycięski dla Górnika gol – przyp. red.). Pretensje możemy mieć do wszystkich. Ktoś nie dograł, ktoś nie trafił, ktoś zawalił. Mamy w środę mecz i nie będziemy się obrzucać żadnymi mocnymi słowami. Musimy usiąść i porozmawiać. Wyszliśmy na mecz później, bo chcieliśmy zwrócić uwagę na fatalną sytuację finansową, która jest w klubie, że któryś już miesiąc nie dostajemy pensji.

Krzysztof Markowski (GKS Katowice): Nie mieliśmy grać długich piłek, ale niestety nasze przygotowanie fizyczne w tej rundzie jest dalekie od ideału. Do momentu, kiedy mamy siły to staramy się pokazywać na pozycjach. Wydaje mi się, że do 60. minuty gry nie można mieć większych zastrzeżeń, bo GKS grał dzisiaj dobrą piłkę. Ale tak, jak mówię, jeśli schodzi z ciebie powietrze to przestajesz pokazywać się na pozycjach. I jeśli 4 takie ogniwa nie pokazują się do grania to wtedy już wygląda to tak, jak wygląda. Pierwszą bramkę strzeliliśmy sobie praktycznie sami, trzecią też.

Źródło artykułu: