"Dudu" trafił na Kałuży 1 w przerwie zimowej sezonu 2006/2007 z Unii Oświęcim, dla której sezon wcześniej w rozgrywkach Małopolskiej Ligi Juniorów zdobył niemal 70 (!) bramek. Do Cracovii polecił go dzisiejszy asystent Wojciecha Stawowego - trener Piotr Górecki, który wówczas prowadził juniorów Pasów. O Dudzicu było wówczas w Małopolsce całkiem głośno.
- Miałem taki dobry okres, ale myślę, że o większości chłopaków, którzy trafiali z drużyn juniorskich do ekstraklasy też się mówiło. Czy tylko Cracovia mnie chciała? Z tego, co sobie przypominam, to były jakieś zapytania. Było więcej klubów, które były mną zainteresowane, ale wybrałem Cracovię i jestem z tego szczęśliwy - mówi.
W Cracovii zadebiutował w sparingu z Przebojem Wolbrom. - Pewnie, że pamiętam ten mecz! Było 2:2, strzeliłem nawet bramkę - uśmiecha się.
Trafił w sparingowym debiucie, trafił też w oficjalnym - w meczu z Koroną Kielce w Pucharze Ekstraklasy 27 lutego 2007 roku. - To była całkiem ładna bramka - szczupakiem. Był też gol z Radomiakiem w Pucharze Polski. Debiut w ekstraklasie to było jakieś 7 minut z Odrą Wodzisław Śląski. Z małej drużyny, z małej miejscowości trafiłem do takiej drużyny, do takiego klubu z taką historią. Stres więc był, bo miałem naście lat, ale z biegiem czasu to wszystko minęło - wspomina.
Gol Dudzica z Radomiakiem:
Na pierwsze ligowe trafienie wówczas 19-letni Dudzic musiał czekać do nowego sezonu. Pamięta do czyjej siatki wtedy trafił? - Pewnie, że pamiętam - z Wisłą (śmiech). To był szczególny moment dla mnie, bo zapisałem się w historii derbów Krakowa.
Za najważniejszą ze swoich bramek w ekstraklasie uważa tę z pamiętnego meczu Cracovia - GKS Bełchatów w listopadzie 2010 roku. Pasy przegrywały z Brunatnymi u siebie 0:2 jeszcze w 86. minucie, by wygrać 3:2 i wrócić do walki o pozostanie w lidze.
- To była przełomowa bramka, bo w ostatnich minutach wyciągnęliśmy z 0:2 na 3:2. Takiego meczu wcześniej na Cracovii nie było - dzięki niemu wystartowaliśmy do drogi o utrzymanie. Byliśmy spisywani na straty i nikt nie wierzył w to, że zostaniemy w lidze, ale pokazaliśmy, że nie ma dla nas przegranych spraw. To utrzymanie obok awansu w minionym sezonie to moje najmilsze momenty w Cracovii - przyznaje Dudzic.
Radość z jubileuszu Dudzicowi zmącił nie tylko wynik potyczki z Pogonią (0:1), ale też fakt, że spotkanie zostało rozegrane bez udziału publiczności. - Byliśmy lepszą drużyną, ale nie wykorzystaliśmy sytuacji i Pogoń dowiozła jednobramkową przewagę. Wierzymy, że to wszystko nam się w końcu wróci i nie tylko będziemy przeważać w meczach, ale będziemy też regularnie punktować. Często gramy dobrze, jesteśmy lepsi od rywala, ale nie zawsze przekłada się to na zwycięstwa - komentuje.
"Dudu" przyznał, że nie liczył swoich występów w ekstraklasie, ale niedawno zaglądnął do statystyk: - Akurat przed meczem Śląskiem spojrzałem z ciekawości, ile mam występów i okazało się, że zbliża się setka. Szybko przeleciało. Cieszę się, że wszystkie zagrałem dla Cracovii. Szkoda tylko, że ten 100. występ był przy pustych trybunach. Kiedy w 2007 roku przychodziłem do klubu, nie myślałem, że spędzę tu tyle czasu. Przeżyłem tu wspaniałe chwile, wzloty i upadki. Mam nadzieję, że zrobię kolejną setkę w Pasach.