- Nie jesteśmy zadowoleni. Prowadziliśmy już 2:0 i straciliśmy to prowadzenie po błędach przy stałych fragmentach gry. Mecz w zasadzie był już ustawiony dla nas, ale brakuje nam konsekwencji w obronie - mówił zdenerwowany po meczu Zbigniew Małkowski.
Lechia Gdańsk w drugiej połowie chciała zdobyć zwycięską bramkę, ale na posterunku stał właśnie Małkowski, który wybronił m.in. sytuacje sam na sam z Pawłem Buzałą. - Po prostu go wyczekałem, gdybym się rzucił w ciemno to zapewne skończyłbym ten mecz z czerwoną kartką na koncie - kontynuował bramkarz Korony.
Korona Kielce nadal znajduje się na samym dole tabeli. - Naszym obowiązkiem było wygrać to spotkanie. Broni jednak nie składamy. Jest jeszcze wiele kolejek do końca i trzeba walczyć. W naszej drużynie mamy problem z kontuzjami, dlatego nie możemy wystawić najsilniejszego składu. Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy - zakończył.