Marcin Kamiński: Jesteśmy w Turcji po trzy punkty

- Wiemy, na co nas stać i wiemy, po co jesteśmy w Turcji - po trzy punkty - mówi przed meczem eliminacji mistrzostw Europy z Turcją obrońca młodzieżowej reprezentacji Polski [tag=19126]Marcin Kamiński[/tag].

Stawką wtorkowego spotkania w Antalyi jest pozycja lidera grupy eliminacyjnej. W razie zwycięstwa biało-czerwoni będą mieli już pięć punktów przewagi nad ekipą znad Bosforu.

- Nie ma co ukrywać tego i uciekać od stawki. Ze Szwecją obroniliśmy pozycję lidera i to samo chcemy zrobić w Antalyi. Wiemy, na co nas stać i wiemy, po co jesteśmy w Turcji - po trzy punkty - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl Kamiński.

W sobotę ze Szwecją podopieczni Marcina Dorny udowodnili, że szybko potrafią pozbierać się po niepowodzeniach. W końcu we wrześniu przegrali ze Szwedami 1:3 i z Portugalią 1:6

- To było jedno z zadań, które sami przed sobą postawiliśmy. Po porażce w Malmoe była w nas wielka gorycz, bo mogliśmy co najmniej zremisować, a przegraliśmy. Wiedzieliśmy, że stać nas na rewanż i udowodnienie tego, że wynik z Malmoe był
tylko przypadkiem - tłumaczy stoper Lecha Poznań.

W porównaniu z meczem w Malmoe, do składu "młodzieżówki" wrócili Dominik Furman i Arkadiusz Milik, którzy wtedy nie mogli wystąpić. - Dominik i Arek to ważne elementy tej drużyny, ale nie zapominajmy, że jest z kogo wybierać i trener czasem ma naprawdę duży ból głowy przy wyborze "11". Ale to jest chyba przyjemny ból głowy - mówi Kamiński.

Na "Kamyku" nie robi specjalnego wrażenia to, że najprawdopodobniej jego zespół zagra w Antalyi z kontrataku: - Wiemy, czego się spodziewać po Turcji, wiemy, że lubią operować piłką, ale my dobrze czujemy się w kontrataku, co pokazaliśmy w Warszawie. Wykorzystaliśmy wtedy wszystkie błędy Turcji. Musimy zagrać mądrze
jako zespół. Grałem już w Turcji dwa mecze - raz wygrałem, raz przegrałem. To na pewno jest gorący teren.

Źródło artykułu: