Przypomnijmy, że całe zamieszanie ma związek z wydarzeniem, do którego doszło w 74. meczu z GKS Tychy. Wówczas mający już na koncie jedną żółtą kartkę Patrik Carnota podczas opuszczania boiska przy zmianie zobaczył drugą, a mimo to sędzia Robert Małek nie pokazał mu czerwonego kartonika. Za winowajcę na murawie pojawił się Damian Czupryna i gospodarze kontynuowali zawody w pełnym składzie.
Ze względu na ten błąd Wisła domagała się powtórzenia spotkania lub przynajmniej ostatnich 20 minut. Póki co jej żądania zostały odrzucone. - Nie wpłynęło do nas jeszcze pismo z Polskiego Związku Piłki Nożnej, ale takie rozstrzygnięcie oznacza całkowitą bezkarność osób, które odpowiadają za zaistniałą sytuację. Może teraz my zagramy z GKS Bełchatów w dwunastu, sędzia tego nie zauważy i wszystko będzie w porządku? - pyta ironicznie w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Nafciarzy, Jacek Kruszewski.
Czy płocczanie złożą odwołanie? - Czekamy na dokumenty z PZPN i wtedy się zastanowimy co zrobić. Generalnie cała sytuacja i jej rozstrzygnięcie to jakiś koszmar - dodał Kruszewski.
Pojedynek GKS z Wisłą zakończył się skromnym zwycięstwem gospodarzy (1:0) po golu Damiana Szczęsnego w 45. minucie. Tyszanie zajmują aktualnie 17. miejsce w tabeli, zaś Nafciarze 8.