Kmita znowu zremisował - relacja z meczu Kmita Zabierzów - Korona Kielce

Kmita Zabierzów przy Koronie Kielce to piłkarski kopciuszek i w meczu ze znacznie bardziej utytułowanym rywalem, przynajmniej teoretycznie, nie ma żadnych szans. Piłkarze z małej podkrakowskiej miejscowości nie przestraszyli się jednak przeciwnika i zdołali zdobyć w tym pojedynku jeden punkt.

Początek spotkania należał do gości. Już w 3. minucie Edi po ładnej akcji całej drużyny sprawdził umiejętności Mariusz Różalskiego, ale golkiper Kmity nie dał się zaskoczyć. Gospodarze odpowiedzieli pięć minut później. Rzut wolny sprytnie wykonał Jan Cios, który zdecydował się uderzyć piłkę pod murem, ale ten strzał nie sprawił problemów bramkarzowi kielczan.

Następnie dogodną sytuację na zdobycie bramki zmarnował Paweł Sasin. Goście nie zwalniali tempa i w 15. minucie gospodarzy od straty bramki uratowała poprzeczka. Wówczas głową strzelał Hernani. W kolejnych minutach piłka co chwila gościła w polu karnym zabierzowian. Ataki w końcu przyniosły efekt w 23. minucie. Wtedy to Ernest Konon podał do ustawionego na linii pola karnego Ediego, który silnym strzałem nie dał żadnych szans na skuteczną interwencję Różalskiemu.

Kolejne minuty meczu to rozważna gra Korony. Podopieczni Włodzimierza Gąsiora nie narzucali już tempa gry i nie szturmowali bramki Kmity. Grali skutecznie w obronie i szukali swoich szans w ofensywie czekając na kontrataki. Gospodarze nie mogli sforsować defensywy Korony. Ta sztuka nie udała się ani Wojciechowi Fabianowskiemu, ani Dariuszowi Zawadzkiemu. Jeszcze przed przerwą goście mogli podwyższyć prowadzenie, ale najpierw strzał Pawła Sobolewskiego dobrze obronił Różalski, a później dobitka tego samego zawodnika minęła się z celem.

Po przerwie Kmita ruszył do odrabiania strat. Korona została zepchnięta do głębokiej defensywy. Swoich szans nie potrafili jednak wykorzystać ani Wojciech Fabianowski, ani Piotr Bagnicki, ani Maciej Bębenek. Wszystkim zabrakło przede wszystkim zimnej krwi bowiem w kluczowych momentach piłkarze Kmity fatalnie kiksowali.

Ataki przyniosły efekt dopiero trzynaście minut przed końcem spotkania. Piłkę w pole karne dośrodkował Piotr Powroźnik, a z najbliższej odległości do bramki wpakował ją Dariusz Gawędzki. Do końca spotkania oba zespoły bały się już odsłonić skupiając się głównie na defensywie. Dopiero ostatnie trzy minuty to próby zdecydowanych ataków Korony. Jednak najpierw Jacek Markiewicz został zablokowany, a minutę przed końcem regulaminowego czasu gry po strzale Pawła Sobolewskiego futbolówka przeleciała tuż nad poprzeczką.

Dla Kmity jest to już ósmy remis w tym sezonie. Zabierzowianie wciąż jednak muszą zaciekle walczyć o utrzymanie. Po czternastej kolejce mają 14. punktów, co daje im czternastą lokatę. Mają oni zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową. Dla Korony środowy remis był pierwszym w tym sezonie. Kielczanie mają na koncie 25 punktów co daje im piątą pozycję w ligowej tabeli. Do lidera tracą oni sześć punktów.

Kmita Zabierzów - Korona Kielce 1:1 (0:1)

0:1 - Edi 23'

1:1 - Gawęcki 77'

Składy:

Kmita Zabierzów: Różalski - Makuch, Cios, Romuzga, Powroźnik, Gawęcki, Bębenek (79' Krauze), Zawadzki, Fabianowski (76' Cebula), Kościukiewicz, Banicki (79' Wasilewski).

Korona Kielce: Cierzniak - Szyndrowski, Nawotczyński, Hernani, Bednarek, Markiewicz, Wilk, Sobolewski, Sasin (70' Kiełb), Edi (81' Michałek), Konon (74' Nowak).

Żółta kartka: Markiewicz (Korona).

Sędzia: Bartosz Środecki (Wrocław).

Źródło artykułu: