Na początku spotkania częściej przy piłce byli podopieczni Waldemara Fornalika, choć nie byli w stanie stworzyć sobie sytuacji podbramkowych. Natomiast goście starali zaskoczyć się Macieja Mielcarza. Najpierw ładnym uderzeniem ze skraju pola karnego popisał się ex widzewiak Piotr Plewnia, a chwilę później niezłą okazję strzelecką miał Grażvydas Mikulenas. Litwin, mając przed sobą tylko bramkarza, zamiast strzelać - zwolnił i w porę wślizgiem interweniować mógł Ugo Ukah. Futbolówka nieco przypadkowo odbiła się jeszcze od ręki czarnoskórego obrońcy, ale sędzia Radosław Trochimiuk pozostał niewzruszony. - Nie wiedziałem, że można grać w piłkę ręczną - komentował tą sytuację trener gości Adam Nawałka.
W 21. minucie ładną akcję przeprowadzili gospodarze. Na lewej stronie boiska Marcin Robak minął Tomasza Prasnala, dograł do Stefano Napoleoniego, który z dwóch metrów uderzył wprost w Jacka Gorczycę. Piłka trafiła jeszcze pod nogi Łukasza Masłowskiego, a ten posłał ją do siatki. Był to czwarty gol w tym sezonie, powracającego po długiej absencji, pomocnika Widzewa.
Łodzianie chcieli pójść za ciosem i po podaniu "Masło" w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Napoleoni. Strzał Włocha zdołał jednak nogą obronić Gorczyca. Wówczas piłkarze Adama Nawałki znów uwierzyli w siebie i rzucili się do ataku. Próbowali i Łukasz Janoszka, i Grzegorz Domżalski (obaj niecelnie).
W 43. minucie znów świetnym podaniem do Napoleoniego popisał się Masłowski. Lewoskrzydłowy Widzewa uderzył po ziemi w długi róg, ale futbolówka trafiła w słupek. Kilkanaście sekund później po dośrodkowaniu Tomasza Lisowskiego z rzutu rożnego minimalnie chybił Piotr Stawarczyk. Niewiele szczęścia zabrakło także Adrianowi Budce, który wślizgiem zamykał akcję swoich partnerów.
Po przerwie mecz się wyrównał. Po kapitalnym podaniu Łukasza Brozia, w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Robak. Napastnik Widzewa uderzył mocno, ale prosto w Gorczycę. Warto zaznaczyć, że to już trzecie ligowe spotkanie z rzędu "Robaczka" bez gola.
Kilka chwil później groźnie odpowiedzieli goście. Z rzutu wolnego potężnym uderzeniem popisał się były widzewiak Bartosz Iwan, ale ładnie interweniował Mielcarz. Bramkarz Widzewa był również na posterunku w 73. minucie, gdy strzałem głową próbował go przelobować Łukasz Janoszka.
Potem łodzianie znów przejęli inicjatywę. Dwukrotnie przed szansą zdobycia bramki stawał Napoleoni. W pierwszej sytuacji Włoch z rzutu wolnego uderzył niecelnie, w drugiej - otrzymał świetne podanie od Oziębały, ale minimalnie uprzedził go Gorczyca.
W doliczonym czasie gry obie strony stworzyły sobie jeszcze po jednej okazji. Po ładnej akcji gości z piłką minął się rezerwowy Paweł Sobczak. Gdyby dopadł do futbolówki, z pewnością umieściłby ją w siatce. W odpowiedzi podopieczni Waldemara Fornalika wyprowadzili szybki kontratak. Choć mieli przewagę liczebną (trzech na jednego) nie zdołali jej udokumentować. A wszystko przez Lisowskiego, który biegnąc z piłką przez całe boisko, gdzieś po drodze zgubił zimną krew...
- Ważne, że udało się wygrać i nie stracić bramki w kolejnym spotkaniu. Ostatnio zdarzyło nam się kilka niepowodzeń, tym cenniejsza jest ta wygrana. Będziemy chcieli poprawić jeszcze trochę w naszej grze - podsumował ten mecz obrońca Piotr Stawarczyk.
Widzew Łódź - GKS Katowice 1:0 (1:0)
1:0 - Masłowski 21'
Składy:
Widzew Łódź: Mielcarz - Lisowski, Stawarczyk, Ukah, Łukasz Broź, Napoleoni, Juszkiewicz, Masłowski (68' Mierzejewski), Budka (89' Jarmuż), Oziębała (90+2' Kisiel), Robak.
GKS Katowice: Gorczyca - Prasnal, Treściński, Markowski, Mielnik, Domżalski (80' Sobczak), Iwan, Wijas, Plewnia, Janoszka, Mikulenas (86' Kaliciak).
Żółte kartki: Juszkiewicz (Widzew) oraz Domżalski, Markowski, Prasnal (GKS).
Sędzia: Radosław Trochimiuk (Ciechanów).
Widzów: 5000.
Najlepszy piłkarz Widzewa: Łukasz Masłowski.
Najlepszy piłkarz GKS: Jacek Gorczyca.
Piłkarz meczu: Łukasz Masłowski.