Kiedy sobotni pojedynek na San Siro zmierzał ku końcowi, kamery telewizyjne pokazywały głównie zafrasowaną twarz Massimiliano Allegriego, sugerując, że przygoda 46-latka z AC Milan dobiega końca. Czy dojdzie do błyskawicznej dymisji? Trener zdaje się sugerować, iż chce dalej pracować z drużyną.
[i]
- To jest mój najgorszy moment w Milanie, odkąd przybyłem tutaj 3,5 roku temu. Musimy znaleźć rozwiązanie, żeby przezwyciężyć ten ciężki okres. Jeśli pozostaniemy zjednoczeni i wspólnie będziemy pracować, pomoże nam to odpowiednio przygotować się do meczów z Barceloną i Chievo, przede wszystkim pod względem psychologicznym[/i] - stwierdził.
W meczu z Fiorentiną mediolańczycy przyzwoicie prezentowali się tylko w pierwszej połowie. - Ostatnie pół godziny meczu było w naszym wykonaniu po prostu koszmarne. Kiedy rzeczy idą niepomyślnie, przyczyn jest wiele. Zespół wcale nie jest tak słaby, na jaki wyglądał tego wieczora. Trzeba zabrać się do wytężonej pracy i zobaczyć, co robimy źle i co trzeba zmienić. Nadchodzący pojedynek z Chievo w obecnej sytuacji wydaje się ważniejszy od meczu z Barceloną - dodał Allegri.
Włoskie media sugerują, że Silvio Berlusconi wespół z Adriano Gallianim w końcu stracą cierpliwości do szkoleniowca. - Mamy tylko 12 punktów i jako trener jestem za to odpowiedzialnym. Od klubu zależy, czy i kiedy podejmie decyzję co do mojej przyszłości. Nie są planowane żadne spotkania - powiedział Allegri, broniąc gry drużyny: - Występy w meczach z Barceloną, Udinese oraz przed większość czasu z Parmą oraz Lazio były dobre. Różnicę zrobiły szczegóły oraz być może nieco zbyt mała determinacja z naszej strony. Winna nie jest zła strategia transferowa, ale kontuzje. Bardzo brakuje nam Stephana El Shaarawy'ego, który jest kluczowym elementem dla systemu 4-3-3 - podsumował.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.