Pasy w październiku jako jedyny zespół T-Mobile Ekstraklasy zdobyły komplet punktów, ale w pierwszej listopadowej potyczce doznały porażki i to w meczu, w którym były zdecydowanym faworytem.
- W sporcie niczego nie można zakładać z góry. Fajnie ktoś o nas napisał, że jesteśmy przewidywalnie nieobliczalną drużyną i tak to było z Koroną właśnie. Straciliśmy gola po stałym fragmencie gry, a po łańcuszku błędów w różnych formacjach strzeliliśmy sobie samobója - komentuje Żytko.
- Korona w I połowie stwarzała sobie sytuacje po stałych fragmentach gry, a w II części przycisnęła nas przez pierwsze 10 minut, a potem Krzysiek Pilarz nie miał co robić przez większość meczu. Nie potrafiliśmy sobie stworzyć sytuacji, a w II połowie Korona po początku, w którym na nas siadła, zaparkowała autokar przed polem karnym i bardzo ciężko nam było coś zrobić. Może niepotrzebnie pchaliśmy się środkiem i mogliśmy spróbować więcej wrzutek? Mądry Polak po szkodzie - mówi "Żyto".
Po 15 kolejkach sezonu zasadniczego będąca beniaminkiem Cracovia ma na koncie 23 punkty. To więcej niż po 30 kolejkach sezonu 2011/2012, kiedy Pasy spadały z ekstraklasy - miały wówczas 22 "oczka"!
- To ile punktów wtedy zdobyliśmy, mało nas obchodzimy, bo jest coś innego - jesteśmy nową drużyną. Żałujemy straconych szans, bo tych punktów mogło być jeszcze więcej - kończy Żytko.