Wojciech Stawowy: Zimny prysznic na chłodne głowy

- Dostaliśmy zimny prysznic, choć nie na gorące głowy, bo nie wpadliśmy w samozachwyt - mówi po przerwanej na meczu z Koroną Kielce (1:2) zwycięskiej serii trener Cracovii Wojciech Stawowy.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Krakowianie w październiku jako jedyna ekipa T-Mobile Ekstraklasy zdobyli komplet 12 punktów. Nowy miesiąc zaczęli jednak od zaskakującej porażki z Koroną na własnym terenie w meczu, w którym prowadzili już 1:0.

Wcześniej pokonali natomiast Jagiellonię Białystok, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Widzew Łódź i Górnik Zabrze.

- Mam świadomość tego, że każda seria się kończy, bo to jest sport, ale nie przypuszczałem, że będzie to miało miejsce w meczu z Koroną. Meczu ułożył nam się dobrze, strzeliliśmy gola na 1:0, ale mieliśmy znaki ostrzegawcze od Korony w postaci stałych fragmentów gry - komentuje Stawowy i dodaje: - Na drugą połowę nie wyszliśmy tak, jakbyśmy chcieli podtrzymać serię zwycięstw, straciliśmy gola i nie było nas stać na odrobienie straty. Nie da się wygrać, jeśli wchodzi się w mecz tak ospale, bez determinacji, bez ciągu na bramkę. Brakowało nam czasem prostszych wyborów, brakowało przyspieszenia.
Opiekun Pasów twierdzi, że jego podopieczni nie zignorowali będącej tuż nad strefą spadkową Korony, ale dał do zrozumienia, że poziom koncentracji i zaangażowania jego zawodników w meczu z kielczanami pozostawiał wiele do życzenia.

- Muszę popracować z drużyną nad tym, żeby nie było dla niej hierarchii rywali, czyli z mocniejszymi rywalami z pełną koncentracją, a z kimś z niższego miejsca z myślą, że będzie łatwiej. A tak nie będzie - każdy mecz jest trudny i o ligowe punkty z każdym jest ciężko - podkreśla Stawowy.

Mateusz Żytko: Jesteśmy przewidywalnie nieobliczalni

Porażka z Koroną Kielce to dla Cracovii:

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×