W niedzielę Kolejorz zmierzy się z Ruchem Chorzów, który ostatniej porażki doznał 15 września (0:6 z Jagiellonią Białystok). Od tego momentu Niebiescy pracują już z nowym szkoleniowcem Janem Kocianem i są niepokonani od ośmiu kolejek. Nietrudno zatem przewidzieć, że dalekich od optymalnej formy wicemistrzów Polski czeka trudna przeprawa.
Mariusz Rumak przyznał, że w grze jego ekipy jest mnóstwo elementów do skorygowania. - W meczu ligowym z Górnikiem w zasadzie czekaliśmy na egzekucję. Nie byliśmy w posiadaniu piłki, lecz ją wykopywaliśmy. W tym najgorszym fragmencie zbudowaliśmy może dwie lub trzy akcje, ale nie były one na tyle konstruktywne, by zagrozić przeciwnikowi. Oczywiście były jakieś pojedyncze szanse i gdybyśmy umieli je lepiej wykorzystać, to niewykluczone, że ogólne wrażenie byłoby lepsze - powiedział.
- Naszym problemem było to, że się niepotrzebnie cofnęliśmy. Zrobiliśmy to grając na własnym stadionie. To był niewłaściwy ruch, który wynikał albo z tego, że Górnik nas tak mocno nacisnął, albo też z naszego nastawienia mentalnego. Problemu z przygotowaniem fizycznym na pewno nie ma, bo przecież zwycięstwo zapewniliśmy sobie po przerwie, a nawet w 80. minucie potrafiliśmy grać wysoko - zaznaczył opiekun Kolejorza.
W sobotę Lech znów będzie mieć atut własnego boiska, lecz musi przełamać własne słabości, które było widać w starciu z zabrzanami. - Pracując z zespołem, cały czas podkreślam, że stadion w Poznaniu to nasz dom i, mówiąc kolokwialnie, żaden rywal nie powinien się tu panoszyć. W pojedynku z Górnikiem, gdzie to przez długi okres nie funkcjonowało, nie sądzę, by problemem była presja trybun. Analiza pokazała bowiem, że zaczęliśmy się cofać już od 23. sekundy. Być może przyczyn należy szukać w tym, że np. w Białymstoku bardzo często byliśmy przy piłce, dobrze nią operowaliśmy, a mimo to przegraliśmy. Moi piłkarze mogli mieć to w głowie i obawiać się powtórki - stwierdził Rumak.
Szkoleniowiec nie ukrywa, że chciałby uniknąć równie fatalnych fragmentów w kolejnych spotkaniach u siebie. - Popełnialiśmy błędy taktyczne. Gra obronna była prowadzona zbyt głęboko, a na żadnej odprawie czy treningu tego nie zakładaliśmy. Mamy inne założenia i w następnych potyczkach na pewno nie będziemy powielać tych mankamentów - zakończył.