Sensacją pachniało od samego początku. To miejscowi mieli optyczną przewagę i szybko zdominowali środek pola. Stamtąd świetnie rozprowadzali akcje na skrzydła, gdzie brylowali Piotr Madejski i Wojciech Łobodziński. Pierwszą groźną sytuację wypracował jednak Mariusz Zasada, który w 12. minucie idealnie obsłużył Zbigniewa Zakrzewskiego. Sęk w tym, że napastnik Miedzi minął się z piłką, a zamykający akcję w narożniku pola karnego Madejski uderzał już z trudniejszej pozycji i Maciej Gostomski zdołał obronić.
Dwanaście minut później gospodarze mieli kolejną wyborną szansę. Z rzutu wolnego dośrodkował Łobodziński, golkiper Kolejorza instynktownie obronił strzał Tomasza Midzierskiego, zaś dobitka Piotra Kasperkiewicza nie znalazła drogi do siatki. To było koszmarne pudło, bo 25-latek miał mnóstwo swobody i stał na wprost bramki.
Legniczanie zmarnowali swoje szanse, ale faworyt nie był w stanie ich skarcić. Grał słabo, bez pomysłu i jakiegokolwiek elementu zaskoczenia. W efekcie trener Mariusz Rumak już w przerwie dokonał pierwszej zmiany, desygnując do gry Kaspera Hamalainena za Gergo Lovrencsicsa. Nic to jednak nie dało, bo pomimo krótkiego okresu ożywienia w premierowym kwadransie drugiej połowy, poznaniacy nie stworzyli ani jednej klarownej sytuacji.
Tymczasem opiekun miejscowych, Adam Fedoruk wprowadził na boisko Marcina Burkhardta i to było bardzo udane posunięcie. Najpierw jednak - w 74. minucie - ponownie błysnął Łobodziński i tym razem kibice zgromadzeni na trybunach stadionu w Legnicy mogli fetować prowadzenie swoich ulubieńców. Były piłkarz Zagłębia Lubin dośrodkował precyzyjnie z lewego skrzydła, a skuteczną główką popisał się Mateusz Szczepaniak. To była modelowo wykończona akcja i Gostomski mógł tylko odprowadzić futbolówkę wzrokiem.
Minęły zaledwie cztery minuty i wicemistrz Polski został ostatecznie pogrążony. Przy golu na 2:0 asystował wspomniany Burkhardt. Po jego głębokiej centrze z rzutu wolnego fatalnie interweniował Luis Henriquez. Przy próbie wybicia piłki głową Panamczyk skierował ją do siatki obok bezradnego bramkarza.
W ostatnim kwadransie Miedź pokazała bardzo dojrzały futbol i mimo że jest niżej notowana, wybiła rywalowi z głowy resztki marzeń o awansie. Mimo rozpaczliwych prób lechici nie zdołali wypracować choć jednej czystej okazji i polegli z kretesem. Zanosi się na bardzo gorący okres w klubie ze stolicy Wielkopolski, zwłaszcza że już po ostatniej, bardzo szczęśliwej wygranej z Górnikiem Zabrze kibice głośno wyrażali swoje niezadowolenie z gry zespołu.
Tymczasem Miedź po sensacyjnym awansie, w 1/4 finału będzie miała teoretycznie łatwiejsze zadanie, bo zmierzy się z Arką Gdynia.
Miedź Legnica - Lech Poznań 2:0 (0:0)
1:0 - Mateusz Szczepaniak 74'
2:0 - Luis Henriquez (sam.) 78'
Składy:
Miedź Legnica: Aleksander Ptak - Krzysztof Wołczek, Tomasz Midzierski, Adrian Woźniczka, Mariusz Zasada, Piotr Kasperkiewicz, Adrian Cierpka (59' Marcin Burkhardt), Piotr Madejski (80' Adrian Łuszkiewicz), Mateusz Szczepaniak, Wojciech Łobodziński, Zbigniew Zakrzewski (73' Jakub Grzegorzewski).
Lech Poznań: Maciej Gostomski - Luis Henriquez (84' Dariusz Formella), Marcin Kamiński, Hubert Wołąkiewicz, Kebba Ceesay, Rafał Murawski, Łukasz Trałka, Barry Douglas, Daylon Claasen (64' Mateusz Możdżeń), Gergo Lovrencsics (46' Kasper Hamalainen), Łukasz Teodorczyk.
Żółte kartki: Mateusz Szczepaniak (Miedź) oraz Kebba Ceesay, Luis Henriquez (Lech).
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Widzów: 6100.