- Status Marcina w Cracovii jest niepodważalny. To jest świetny piłkarz, to zawodnik bardzo potrzebny drużynie, to jest ważny piłkarz środka pola, gdzie trzeba kreować grę. Śmieszy mnie to zamieszanie w sprawie Marcina. Nawet w jednej z telewizji przeczytałem na "pasku", że Marcin został przesunięty do rezerw, a przecież taki komunikat z klubu nie wypłynął, bo nie mógł wypłynąć - po prostu takiej decyzji nie było - mówi trener Stawowy.
Faktem jednak jest, że w ostatnich dwóch tygodniach 23-letni pomocnik miał w Cracovii... "indywidualny tok nauczania". W czwartek jednak wznowił treningi z I zespołem i znalazł się w kadrze na sobotni mecz 16. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Piastem w Gliwicach. Co ciekawe, a o czym media informujące o przesunięciu Budzińskiego do rezerw nie podawały, to nie pierwsza taka sytuacja w bieżącym sezonie, że "Budzik" jest prowadzony w mikrocyklu treningowym inaczej niż reszta zespołu. Podobnie było przed wrześniowym meczem z Zawiszą Bydgoszcz, a w Bydgoszczy po raz pierwszy w sezonie zagrał od 1. minuty, a później przyszła seria jego świetnych występów z Wisłą Kraków, Śląskiem Wrocław, Pogonią Szczecin i Jagiellonią Białystok.
- Marcin jest członkiem naszego zespołu - zespołu, w którym obowiązują pewne zasady, którym trzeba się podporządkowywać. Najlepszym przykładem jest tutaj Saidi, który w końcu to zrozumiał i jest dziś ważnym ogniwem drużyny, gra dla drużyny, a na treningach jest wzorem "harówki" - tłumaczy Stawowy i dodaje: - Nie inaczej jest w przypadku Marcina - nie ma w Cracovii gwiazd, żaden zawodnik nie ma przywilejów. Jeśli ktoś wymaga większej kontroli z mojej strony, jeśli ktoś wymaga większej reakcji, to ona następuje. Marcin musi być cały czas "pod prądem", on potrzebuje nieustannych bodźców i czasami pojawiają się takie momenty, że nie ma go w "18" meczowej albo trenuje trochę inaczej niż inni po to, żeby go "doładować". Dziś jest "doładowany", w dobrym humorze.
Na równi z informacją o odsunięciu Budzińskiego od zespołu kolportowano plotki o konflikcie Budzińskiego ze Stawowym i o tym, że trenerowi nie spodobało się zbytnia pewność siebie "Budzika". Tymczasem ten, kto zna pomocnika Pasów, wie, że zbytnia pewność siebie to odwrotność jego przypadłości...
- Marcin wie, że ma moje stuprocentowe poparcie, wie, że bardzo go szanuję jako piłkarza i bardzo go chcę mieć w Cracovii. I to jest najważniejsze, że wie to on i że wiem to ja. A co inni się domyślają, patrząc z boku? Nie interesuje mnie to. Interesuje mnie to, że jedzie z nami do Gliwic i może nam tam pomóc - mówi Stawowy.