Łodzianie byli bardzo bliscy osiągnięcia celu. W ostatnich dziesięciu minutach, przy stanie 2:2 mieli dwie "setki". Najpierw Veljko Batrović trafił w słupek, a później Alen Melunović w sobie tylko znany sposób nie trafił w bramkę w sytuacji sam na sam. Widzewiacy mieli okazje jeszcze wcześniej. Eduards Visnakovs dwukrotnie nie doszedł do doskonałych podań w szesnastkę. Łotysz mógł strzelić gola również w dogrywce, ale "główka" była zbyt słaba, by mogła zaskoczyć Marka Kozioła.
- Mieliśmy trochę inny scenariusz i chcieliśmy zakończyć mecz po 90 minutach. Zdobyliśmy dwie bramki i mimo dążeń nie udało się nam zdobyć kolejnych. Przez to graliśmy dogrywkę, a mecz rozstrzygnął się w karnych, które zawsze są loterią. Bardzo żałuję, że nie awansowaliśmy. Zabrakło nam skuteczności i za łatwo daliśmy sobie strzelić dwie bramki. Jest mi przykro - powiedział Rafał Pawlak.
Widzew mógł żałować podwójnie. Raz, że odpadł z Pucharu Polski, a dwa stracił dużo sił przed meczem z Legią Warszawa. - Te dodatkowe 30 minut na pewno nie są sprzyjającą okolicznością, ale nie chciałbym też demonizować tego faktu. Drużyna jest dobrze przygotowana do rozgrywek. Tacy rywale jak Legia, wyzwalają w zawodnikach większą energię. Jestem spokojny o kondycję piłkarzy - stwierdził trener łódzkiego zespołu.