Arsenal Londyn na 15 możliwych punktów w pięciu kolejkach fazy grupowej Ligi Mistrzów wywalczył aż 12. Kanonierzy wygrali w Dortmundzie i Marsylii, a ponadto pokonali na własnym terenie SSC Napoli oraz Olympique. Jedyna wpadka przydarzyła im się na Emirates w spotkaniu z Borussią.
Z dorobkiem 12 "oczek" Arsenal prowadzi w tabeli grupy F, jednak wciąż istnieje możliwość, że nie zagra w najlepszej "16". Stanie się tak, jeśli Borussia pokona OM, a Napoli zwycięży z Kanonierami różnicą co najmniej trzech bramek. Ponieważ ekipa Rafaela Beniteza przed własną publicznością potrafi być niezwykle skuteczna, taki scenariusz nie jest piłkarskim science fiction.
- To niewiarygodne, ale prawdziwe, że mamy 12 punktów i jeszcze nie zapewniliśmy sobie awansu. Sytuacja wbrew pozorom wcale nie jest łatwa. Jeśli pomyślimy "okej, możemy przegrać byle nie za wysoko", popełnimy błąd. Dlatego też udamy się do Italii z zamiarem ofensywnej, otwartej gry i z myślą o odniesieniu zwycięstwa. Każda inna taktyka byłaby bardzo ryzykowna - przeanalizował Arsene Wenger. - Trzeba przy tym jednak pamiętać, że Borussię w Marsylii czeka trudne zadanie. Olympique z pewnością zrobi wszystko, aby nie zakończyć przygody z Ligą Mistrzów z zerową zdobyczą punktową - dodał.
Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.
We wtorkowy wieczór Arsenal potwierdził, że znajduje się w wysokiej formie i bez większego wysiłku uporał się z drużyną Eliego Baupa. - Kontrolowaliśmy to spotkanie i generalnie ani przez moment nasza wygrana nie była zagrożona. Zarzucić można by nam jedynie do tego, że - mając ku temu sposobność - szybciej nie rozstrzygnęliśmy losów pojedynku - stwierdził menedżer The Gunners.
Arsenalowi komplet punktów zapewnił Jack Wilshere, który dwukrotnie pokonał Steve'a Mandandę. Dla 21-letniego Anglika zdobywanie bramek do tej pory było rzadkością, ale być może defensywny pomocnik pójdzie w ślady Aarona Ramseya, który w tym sezonie również zaczął trafiać jak natchniony. - Chyba zaczął myśleć "skoro Ramsey może, dlaczego ja nie?". Potrafi zachować spokój przed bramką rywala i to procentuje. Mogliśmy to zobaczyć zwłaszcza przy pierwszym trafieniu, które bardzo mi się spodobało - zakończył Wenger.