Wtorkowy mecz był osiemnastym w historii starciem Korony z Lechem. Bilans wyraźnie przemawiał za lechitami, którzy z zespołem z Kielc przegrali tylko dwa razy, ostatni raz w sezonie 2006/2007. W mroźny grudniowy wieczór, na stadionie przy Ściegiennego do tych statystyk żółto-czerwoni dopisali trzecie zwycięstwo.
Pierwszą połowę pojedynku na Arenie Kielc zdecydowanie zdominowali gospodarze. Już od ósmej minuty lechici musieli grać w dziesiątkę po czerwonej kartce, jaką zobaczył Marcin Kamiński za faul tuż przed polem karnym na wychodzącym na czystą pozycję Macieju Korzymie. To przesądziło o dalszym rozwoju sytuacji na boisku.
Liczebna przewaga kielczan była wyraźnie widoczna. Poznański bramkarz Maciej Gostomski miał zdecydowanie więcej pracy niż Zbigniew Małkowski. Kielczanie doskonale radzili sobie szczególnie w środku pola, zdecydowanie dłużej utrzymywali się przy piłce i szturmowali linię obrony gości. I właśnie w tym ostatnim elemencie mieli najwięcej problemów. Żółto-czerwonym brakowało dokładności i pomysłów przy wykańczaniu akcji.
Wśród obrońców Lecha wyróżniał się 24-letni Barry Douglas, który wszedł na boisko w 22. minucie spotkania. Szkot doskonale odczytywał intencje gospodarzy i był najbardziej widocznym obrońcą drużyny z Wielkopolski.
Po zamianie stron nadal przeważali gospodarze. Przez dłuższy czas brakowało im jednak pomysłów by zaskoczyć lechitów. Zmieniło się to jednak w końcówce meczu, najpierw bliski zdobycia bramki był Michał Janota, który w 86. minucie strzelił z dystansu tuż nad poprzeczką. Dwie minuty później, po dokładnym dośrodkowaniu Serhija Pyłypczuka, okazji do strzelenia premierowego gola w barwach Korony nie zmarnował 26-letni Daniel Gołębiewski, który zdobył bramkę głową i ustalił tym samym wynik spotkania.
Po meczu powiedzieli:
Mariusz Rumak (trener Lecha Poznań): Mecz od początku nam się nie ułożył, zmuszeni byliśmy grać w dziesiątkę, zmienić sposób grania i liczyć na to, że wyprowadzimy jakieś kontrataki i zdobędziemy bramkę. Dużo takich sytuacji nie mieliśmy, poza stałymi fragmentami gry, które też do końca nam nie wychodziły. Zespół dobrze realizował zadania, grając o jednego zawodnika mniej. Nie wystrzegliśmy się błędów w końcówce i wracamy z Kielc bez punktów.
Jose Rojo Martin "Pacheta" (trener Korony Kielce): To był mecz cierpliwości. Gdybyśmy stracili bramkę, moglibyśmy się nie podnieść. Udało nam się zapewnić bezpieczeństwo na tyłach. Nasz przeciwnik nie miał żadnej klarownej okazji do zdobycia bramki. Fakt, mieli jednego zawodnika mniej, ale to jest dalej wielki zespół. Jestem zadowolony z postawy moich zawodników. Dwa zwycięstwa jakie ostatnio udało nam się odnieść daje nam wiele spokoju. Teraz myślimy wyłącznie o kolejnym meczu z Piastem Gliwice.
Korona Kielce - Lech Poznań 1:0 (0:0)
1:0 - Daniel Gołębiewski 88'
Składy:
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Paweł Golański, Radek Dejmek, Pavol Stano, Kamil Sylwestrzak - Jacek Kiełb (73' Michał Janota), Vlastimir Jovanović, Paweł Sobolewski (93' Marcin Trojanowski), Vanja Marković, Siergiej Pilipczuk - Maciej Korzym (60' Daniel Gołębiewski).
Lech Poznań: Maciej Gostomski - Mateusz Możdżeń, Marcin Kamiński, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Karol Linetty, Rafał Murawski (21' Barry Douglas), Dimitrije Injac (83' Dariusz Formella), Kasper Hamalainen, Gergo Lovrencsics - Łukasz Teodorczyk (59' Bartosz Ślusarski).
Żółte kartki: Jovanović, Pilipczuk (Korona).
Czerwona kartka: Marcin Kamiński /8' za faul przed polem karnym/ (Lech).
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Widzów: 5786.