Marco Paixao potrzebował zaledwie szesnastu ligowych występów, aby strzelić 10 goli dla Śląska Wrocław. Portugalczyk dla Śląska Wrocław we wszystkich rozgrywkach zdobył w sumie... szesnaście goli. Pięć trafień napastnik zaliczył w eliminacjach do Ligi Europejskiej, jednego gola dołożył w Pucharze Polski. Dziesięć z tych bramek Paixao strzelił natomiast w T-Mobile Ekstraklasie. Żaden inny zawodnik Śląska w przeszłości nie zdobył dziesięciu goli w zaledwie szesnastu ligowych występach. Problem dla WKS-u jednak w tym, że po osiągnięciu takiej liczby trafień Portugalczyk się zablokował.
Ostatniego gola w rozgrywkach ligowych Marco Paixao zdobył 10 listopada w meczu z Koroną Kielce. Wówczas napastnik wykorzystał rzut karny. Od tamtej pory stop. Temu zawodnikowi teraz wybitnie nie wyszedł mecz z Widzewem Łódź, gdzie zmarnował kilka doskonałych okazji na ulokowanie futbolówki w siatce. - Miałem cztery okazje do zdobycia gola i powinienem je wykorzystać. Szczególnie tę, kiedy byłem niepilnowany i Dado (Dalibor Stevanović - dop.red.) zagrał do mnie piłkę. Mogłem ją przyjąć, ale zdecydowałem się jak najszybciej oddać strzał i to był błąd - wyjaśnia zawodnik.
W najbliższym spotkaniu ligowym, ostatnim w tym roku, Śląsk podejmować będzie Piasta Gliwice. Wrocławianie są nisko w tabeli i to starcie bezwzględnie muszą wygrać, bowiem w przeciwnym razie w klubie zanosi się na bardzo gorącą zimę. Pomóc w tym Śląskowi na pewno może jeden z najlepszych strzelców ekstraklasy. - W kolejnych meczach muszę zagrać z większym skupieniem. Jako drużyna mogliśmy zagrać lepiej. Obecnie tworzymy wiele okazji do zdobycia bramki, ale one nie nadchodzą. To trudna chwila dla drużyny. Futbol jest jednak piękny. Musimy patrzeć z optymizmem w przyszłość, ponieważ przed nami jeszcze wiele spotkań - podsumował piłkarz. Pytanie tylko czy Marco Paixao w końcu się odblokuje...