Gra nie jest najgorsza - rozmowa z Marcinem Popławskim, kapitanem Motoru Lublin

Niczym bumerang powracają problemy finansowo-organizacyjne w lubelskim klubie. W takiej atmosferze podopieczni Ryszarda Kuźmy nie potrafili rozstrzygnąć na swoją korzyść żadnego z trzech ostatnich meczów ligowych.

Paweł Patyra: Nie udało się pokonać Floty, chociaż Motor miał kilka niezłych sytuacji podbramkowych.

Marcin Popławski: Sytuacje były, ale nie aż tak klarowne, żeby można było wygrać. Flota raczej skupiła się na defensywie i najprostszymi środkami próbowała przedostać się pod nasze pole karne. To im wychodziło i strzelili przypadkową bramkę. Dzięki Bogu, że udało się chociaż zremisować.

Na tak fatalnym boisku zdecydowanie łatwiej było bronić się, niż atakować.

- Na razie nie oczekujemy w klubie zbyt wiele, ale takie rzeczy, jak boisko można by było przygotować.

Pan opuścił murawę już w 38. minucie. Co się stało?

- Właśnie nie wiem. Coś mnie zakuło w nodze i niestety nie mogłem kontynuować gry. Mam jednak nadzieję, że wszystko jest w porządku.

Po okresie gry w systemie środa-sobota, macie tydzień do kolejnego meczu. Ten odpoczynek bardzo się przyda?

- No, tak. To tym bardziej ważne, że jest mało rotacji w składzie. Na pewno odpoczynek się przyda. Nie stać nas na odnowę biologiczną, jakieś witaminy czy coś w tym stylu. Mam nadzieję, że teraz własnymi środkami jakoś wykurujemy się na sobotę.

Kadra nie jest jednak aż tak szczupła, by nie móc dokonać roszad w przypadku przemęczenia niektórych piłkarzy. Skąd więc tak mało zmian?

- Może jest to spowodowane tym, że nasza gra naprawdę nie jest najgorsza. Zmiany nie są bardzo konieczne. Brakuje nam jakiegoś kopa i wszystko byłoby w porządku. Wszystko ciągnie się od paru lat, nie widać przyszłości w tym klubie. Może też troszeczkę brak nam wiary we własne możliwości.

W meczu z Flotą znów pojawili się chłopcy do podawania piłek.

- No, to organizacja jest już na wyższym poziomie. Jeśli chodzi o finanse, to nie mogę się wypowiadać, bo mamy takie zakazy. Na pewno nie jest wesoło.

Jeśli chodzi o stronę sportową, to w trzech meczach z drużynami z czołówki zanotowaliście dwie porażki i remis.

- Myślę, że zasłużenie. Z gry było nas stać na inne rezultaty, ale niestety się nie udało. Jesteśmy w marazmie organizacyjnym i myślę, że to odbija się na boisku.

Z Zagłębiem Lubin na wyjeździe tylko dwie drużyny straciły mniej, niż trzy gole i w tym gronie jest Motor.

- Mało tego. Widziałem na własne oczy, że bramkarz gospodarzy grał na czas. To o czymś świadczy. Nie byliśmy tam drużyną, która tylko się broniła. Podjęliśmy wyrównaną walkę z drużyną Zagłębia.

Skoro organizacja w Motorze nadal szwankuje, to co może stać się w przerwie zimowej?

- Co będzie w zimie, to czas pokaże. Mamy jeszcze cztery mecze w tej rundzie, a co będzie dalej, to zobaczymy.

Źródło artykułu: