Jacek Krzynówek dla SportoweFakty.pl: Miniony rok dla reprezentacji był stracony
Po zakończeniu piłkarskiej kariery Jacek Krzynówek usunął się ze świecznika i ze sportem nie ma wiele do czynienia. Były reprezentant kraju wystąpił w niedzielnym turnieju gwiazdkowym w Częstochowie.
W 2011 roku Jacek Krzynówek na skutek długotrwałej kontuzji kolana postanowił zawiesić piłkarskie buty na kołku. Pomocnik, który z Orzełkiem na piersi wystąpił w 96 spotkaniach, pojawił się w niedzielny wieczór w Częstochowie, gdzie rozgrywano coroczny turniej o "Piłkarską Gwiazdkę". - Osobiście jestem pierwszy raz na tym turnieju, z czego bardzo się cieszę. Miałem być już rok temu, ale musiałem odmówić. Obiecałem jednak, że będę w tym roku. Chciałem się przypomnieć jeszcze częstochowskiej publiczności. Rok przecież tutaj grałem - przypomina Krzynówek w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
37-latek znalazł się w składzie "Reprezentacji Piłkarskiej Gwiazdki" obok m.in. Tomasza Hajty, Jerzego Brzęczka, Andrzeja Kobylańskiego, czy Waldemara Fornalika. Zespół prowadzony przez Radosława Gilewicza nie dotarł do finału i w końcowym rozrachunku uplasował się na trzeciej pozycji. - Pierwszy mecz przegraliśmy 1:0, ale widać, że rywale są w treningu i są wybiegani. To nie nasza liga. Byłoby dziwne, gdyby dziennikarze z nami wygrali i w drugim meczu się sprężyliśmy. Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Wynik jest jednak sprawą drugorzędną. Ważne, żeby się ze wszystkimi spotkać po latach, porozmawiać i odnowić kontakty - zaznacza były gracz m.in. Bayeru Leverkusen, VFL Wolfsburg, czy Hannoveru 96.
Krótkim przystankiem w drodze do europejskiej kariery dla Jacka Krzynówka była roczna przygoda z Rakowem Częstochowa. Właśnie w zespole spod Jasnej Góry Krzynówek zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej. W częstochowskim klubie były reprezentant Polski furory nie zrobił, ale z wielu względów darzy go ogromną sympatią. - Kariery tutaj nie zrobiłem, ale w barwach Rakowa debiutowałem w Ekstraklasie. Byłem tutaj rok, ale więcej czasu spędziłem w drugiej drużynie w trzeciej lidze śląskiej. Nie uważam jednak tego czasu za stracony, bo w tamtym okresie trzecia liga śląska była najmocniejszą spośród wszystkich trzecich lig. Nikt nie był tam z przypadku. Charakterem też pasowałem, bo jestem zadziorny. Nauczyłem się wielu rzeczy - przyznaje.
Grudzień jest zawsze okresem podsumowań tego, co wydarzyło się w minionych dwunastu miesiącach. Dla polskiej piłki 2013 rok był ogromnym pasmem niepowodzeń. Zarówno pod względem reprezentacji, jak i piłki klubowej. Krzynówek zauważa jednak pewne fakty, które każą z optymizmem patrzeć w przyszłość. - 2013 rok mógł być lepszy na pewno patrząc przez pryzmat reprezentacji. Podobnie w przypadku europejskich pucharów. Zobaczymy, czy uda się w przyszłym roku w końcu awansować do Ligi Mistrzów. Fajnie, że mamy kilku zawodników, którzy w swoich klubach na Zachodzie grają bardzo dobrze i są wyróżniani nie tylko w Polsce, jak Robert Lewandowski. Został najlepszym piłkarzem w Polsce, czego mu serdecznie gratuluję, ale i w Niemczech został doceniony. Tam był drugim najlepszym zawodnikiem. Jakaś iskierka i światełko w tunelu na pewno jest. Musimy jednak patrzeć na to wszystko przez pryzmat reprezentacji i na pewno ten rok był stracony - nie ukrywa Jacek Krzynówek.A czym obecnie zajmuje się Jacek Krzynówek po zakończeniu sportowej kariery? - Ze sportem nie mam za dużo wspólnego. Śledzę rozgrywki ligowe, ale na meczach nie bywam. Raczej rola eksperta nie wchodzi w grę. Wygraliśmy z dziennikarzami Canal+, a dodatkowo strzeliłem bramkę, więc raczej nie (śmiech) - puentuje Jacek Krzynówek.