Torino FC przeciętnie rozpoczęło sezon, ale w ostatnich pięciu spotkaniach odniosło aż cztery zwycięstwa. Efekt? Awans na 7. miejsce w tabeli Serie A i znaczna przewaga nad takimi drużynami jak Lazio Rzym, Genoa CFC czy AC Milan. Tuż przed podopiecznymi Giampiero Ventury plasuje się rewelacja rozgrywek, Hellas Werona. Beniaminek może nie wytrzymać trudów sezonu, a 6. pozycja - jeśli tylko nie dojdzie do niespodzianki w Pucharze Włoch - zapewni udział w Lidze Europejskiej.
Gdyby turyńczykom udało się awansować na arenę międzynarodową, byłby to ich ogromny sukces, biorąc pod uwagę, że w poprzednim sezonie musieli bronić się przed spadkiem. - Europejskie puchary? Nigdy nie należy mówić nigdy. Na razie jest lepiej niż przewidywaliśmy. Mamy na koncie 25 "oczek", a pamiętam, że zakładałem, iż do Bożego Narodzenia zdobędziemy 22 punkty, co było wówczas uważane za optymistyczną prognozę - przyznaje Kamil Glik.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
- Przed rozpoczęciem rozgrywek byłem optymistą z bardzo prostego powodu - od trzech lat mocno wierzę w ten zespół, w jego piłkarzy i naszego trenera. Teraz stać nas na grę jak równy z równym przeciwko każdej drużynie ligi, nawet jeśli nie możemy występować w najmocniejszym zestawieniu. Torino ma siłę i moc! - przekonuje reprezentant Polski.
[i]
- W niedawnym pojedynku z Chievo bardzo szybko straciliśmy bramkę, ale zdołaliśmy odwrócić losy spotkania[/i] (Torino wygrało 4:1 - przyp.red.). To zwycięstwo bez wątpienia pozwoliło nam w lepszych nastrojach udać się na odpoczynek. Liczymy, że równie dobrze spisywać się po nowym roku, kiedy czekają nas dwa ostatnie pojedynki pierwszej rundy z Parmą i Fiorentiną - zapowiada Glik.
Torino do drugiej części rozgrywek może przystąpić bez jednego z najważniejszych piłkarzy. Danilo D'Ambrosio nie zamierza przedłużać umowy i prawdopodobnie zostanie sprzedany, ponieważ jego kontrakt wygasa 30 czerwca 2014 roku. Rówieśnikiem Glika poważnie interesują się m.in. Roma i Milan. Ponadto chęć przejścia do silniejszej ekipy zgłasza największa gwiazda drużyny, Alessio Cerci. W przypadku reprezentanta Italii styczniowy transfer nie wchodzi jednak w grę.